120
Views

Wiktor (Tomasz Kot) jest spokojny i raczej  introwertyczny. W powojennej Polsce wraz z Ireną (Agata Kulesza) próbuje założyć zespół pieśni i tańca, który ma pozwolić na sławienie zapomnianej polskiej kultury. Na przesłuchaniu do zespołu spotyka Zulę (Joanna Kulig), której charyzma może uczynić ją gwiazdą Mazurka. Połączenie skrzywdzonego mężczyzny o smutnej twarzy oraz silnej kobiety, którą życie nauczyło stawiać czoła, to początek namiętnej miłości, przyczyniającej się do metamorfozy bohaterów.

 

Męska siła

O ile historię Zuli widz ma okazję stopniowo pogłębiać, to Wiktor do samego końca pozostaje dla nas zagadką. Reżyser przedstawia go jako doskonałego muzyka, który dusi się w klimacie powojennej Polski narzucającej tożsamość rodakom. Mężczyzna jest skłonny zaryzykować wszystko dla kariery tylko po to, by później niechybnie ją zaprzepaścić. To właśnie Wiktor wydaje się być pniem związku dwojga ludzi, który wciąż na nowo stara się stabilizować wymykające się spod kontroli uczucie.

Zula jako wulkan energii, niepewna swoich uczuć, wciąż zagubiona w rzeczywistości, czy to polskiej sceny ludowej, paryskich barów jazzowych, czy rozrywkowych deskach PRL-u. On jako powściągliwy, nieco wycofany, stara się nieustannie stabilizować związek, jak również i samą kobietę.

 

Szaleństwo męskiej miłości

Tym samym jednak drugą zasadniczą właściwością bohatera jest straceńcza miłość do ukochanej. Podporządkowuje jej nie tylko każdy aspekt swojej osobowości, ale to dla niej zdobywa karierę, która później poróżni dwójkę bohaterów. To właśnie mężczyzna zdaje się być bardziej kształtowany przez uczucie do Zuli.

Wiktor żyje w przekonaniu, że kobieta jest miłością jego życia – bezwarunkową i wymykającą się wszelkim definicjom. Widz nie dowiaduje się jednak, co jest motywacją do zatracania się kolejno w tej toksycznej miłości. Można jednak domyślić się jakie wojenne losy dotknęły bohatera, które próbuje on zrekompensować, jednocześnie zatapiając się w miłości.

Nie można nie odnieść wrażenia, że miłość Wiktoria do Zuli to wielkie szaleństwo. Mężczyzna wciąż pędzi za uczuciem, tracąc po drodze wszystko to, co uprzednio udało mu się wypracować. Początkowo silny i zdeterminowany staje się niejako ofiarą femme fatale w roli Zuli. To przepełnione szaleństwem uczucie doprowadza go do zatracenia, które być może jest i jednocześnie wyzwoleniem dla dwojga zakochanych.

 

Ambiwalencja męskiej miłości pisana muzyką

W historii opowiedzianej przez Pawlikowskiego widz skazany jest na domysły. Opowieść o parze kochanków zbudowana jest eliptycznie, ponieważ ogląda się właściwie przeskoki kolejnych dramatycznych scen w ich relacji.

Wiktor z kilkudniowym zarostem to przepełniony smutkiem i szaleńczym uczuciem muzyk, grający swoją opowieść. Niezależnie od czasu, czy miejsca w jakim się znajduje, mężczyzna nieustannie wyraża siebie muzyką, a ona tworzy się przez targające nim uczucia.

Bohater to ukazany prostymi środkami, surowością oraz wyrazistymi cechami mężczyzna, który stworzył silny, męski charakter, potrafiący wykrzesać z siebie sporą nutę emocjonalności.

Niezwykle mocny, ale też i niezwykle wrażliwy bohater ukazuje opowieść męskiej miłości, która tak samo, jak muzyka jest silna, ale jednocześnie szaleńcza.

Kategoria artykułu
Film · Kultura

Możliwość opublikowania komentarza wyłączona.