Kilka dni temu świat obiegła wiadomość o tragicznym w skutkach osłabnięciu piłkarza podczas spotkania ligi albańskiej. Raphel Dwamena podczas meczu upadł na murawę i pomimo natychmiastowej reakcji medyków jego życia nie udało się uratować. Okazuje się, że zmarł na własne życzenie, przynajmniej tak twierdzi jego były kardiolog, który wiedział, że do takiej tragedii prędzej czy później dojdzie.
Powiedział „nie” i stracił życie na boisku
28-latek 11 listopada podczas meczu ligi albańskiej zasłabł i upadł na murawę. Na boisku od razu pojawiły się służby medyczne, które rozpoczeły reanimację mężczyzny. Piłkarz następnie został przewieziony do szpitala, jednak nie udało się jego życia. Teraz na światło dzienne wyszły nowe, szokujące informacje.
Przeczytaj także: Milik powołany do kadry innego kraju. Zmieni barwy?
Przez lata Raphel Dwamena leczył się u kardiologa, który zabrał głos w tej tragicznej sprawie. Okazuje się, że piłkarz cierpiał na złośliwą arytmię komorową i jak wyznał dr Antonio Asso, piłkarz do życia potrzebował defibrylatora. Wiele wskazuje na to, że piłkarz stracił życie ze względu na swoją decyzję.
Raphel Dwamena zmarł na własne życzenie
Podczas wywiadu dr Anotnio Asso oznajmił, że piłkarz zdecydował się na usunięcie defibrylatora ze swojego ciała, a było to urządzenie, które sprawiało, że jego serce pracowało prawidłowo. Kardiolog powiedział, że do założenia tego urządzenia 28-latka trzeba było przekonywać. Stwierdził także, że stanowczo odradzali mu profesjonalne uprawianie sportu, ponieważ to mogłoby skończyć się tragedią. Tak też się stało.
Raphel Dwamena zrezygnował z noszenia urządzenia, co przypłacił życiem. Asso zdradził, że po transferze z Realu Saragossa, stracił kontakt z zawodnikiem, a jego decyzja o usunięciu defibrylatora była największym błędem, jaki mógł popełnić, ponieważ urządzenie skutecznie leczyło jego problemy z sercem.
Źródło: Daily Mail