400 tys zł za naprawę prawie nowego elektryka. Serio?!
120
Views

Ja rozumiem, że w przypadku niektórych napraw koszty mogą być bardzo wysokie, ale, że aż tak? Przekonał się o tym pewien Norweg, który dostał fakturę wynoszącą 400 tys zł za naprawę prawie nowego elektryka. Warto dodać, że auto jest warte około 170 tysięcy złotych jako… nowe.

Markus Jensen-Langseth długo nie cieszył się swoim MG5. Po zaledwie czterech miesiącach od zakupu przypadkowo wjechał w pokrywę włazu. Na początku myślał, że uszkodzenia są niegroźne – ot, pokrywa utknęła pomiędzy akumulatorem, a kołem. Mało tego! Zrobił zdjęcia i dojechał do domu “na kołach”. Wtedy jeszcze nie wiedział, jakie będą konsekwencje tego zdarzenia.

400 tys zł za naprawę prawie nowego elektryka. Serio?!
400 tys zł za naprawę prawie nowego elektryka. Serio?!

400 tys zł za naprawę prawie nowego elektryka. Chyba wiadomo, jak skończył ten samochód

Chodzi o sprawę z początku września ubiegłego roku, którą opisuje Motor.no. Pechowo, właściciel prawie nowego (4-miesięcznego) samochodu elektrycznego – MG5 wjechał w pokrywę włazu studzienki, który zablokował samochód. Norweg doszedł do wniosku, że nie jest to duży problem, ponieważ na wyświetlaczu nie pojawił się żaden błąd. Fakt, wspomniana pokrywa włazu uszkodziła podwozie, jednak skoro nie było błędów, a auto jechało dobrze, nie generując żadnych niepokojących dźwięków, Markus Jensen-Langseth wyruszył w drogę do domu.

Po kontakcie z lokalnym warsztatem właściciel MG5 dostał informację, że doszło do uszkodzenia skrzynki akumulatorowej. Serwis zakazał dalszego poruszania się tym pojazdem i skontaktował się z przedstawicielami producenta samochodu. Warto wspomnieć, że MG5 to nowość na rynku, dlatego minęło sporo czasu, zanim producent podliczył wszystkie koszty związane z naprawą auta. W sumie, patrząc na to, jaki rachunek otrzymał właściciel auta, może to i lepiej, że czekał długo na podliczenia.

Sam jestem w szoku. 300 tysięcy kosztował sam akumulator! Do tego trzeba doliczyć inne części i robociznę, z czego finalna kwota za naprawdę auta wyniosła 400 tysięcy złotych – blisko milion koron! Producent przyznał, że faktycznie koszta są bardzo duże, ale cóż, dostawca podzespołów właśnie na taką kwotę wycenił kompletne akumulatory. Co ciekawe, nawet serwisanci z warsztatu, do którego właściciel przewiózł auto byli w szoku. Wymieniali często akumulatory w autach elektrycznych, ale nigdy nie doszło do sytuacji, aby koszt baterii przewyższał wartość samochodu.

400 tys zł za naprawę prawie nowego elektryka. Serio?!
400 tys zł za naprawę prawie nowego elektryka. Serio?!

Doszło do nieporozumienia

Gość zapłacił około 170 tysięcy złotych (380 tys NOK) za auto, a naprawa, wyglądająca na błahostkę ma kosztować aż 400 tysięcy złotych (939 tys NOK)? Przecież to jakieś nieporozumienie. Nikt o zdrowych zmysłach nie zgodziłby się na zapłatę, przez co finalnie samochód trafiłby na złom. Zastanawiam się, gdzie podział się ten aspekt ekologiczny, skoro uszkodzenie baterii od razu “kieruje” pojazd na złom.

W tym przypadku producent ponownie przeanalizował sprawę i poinformował, że doszło do nieporozumienia. Doszło do uszkodzenia obudowy akumulatora, która kosztować będzie 7500 zł + podatek. Jest różnica, prawda? Ja jednak uważam, że nie ma się z czego cieszyć. A co, gdyby faktycznie awarii uległby akumulator?

400 tys zł za naprawę prawie nowego elektryka. Serio?!
400 tys zł za naprawę prawie nowego elektryka. Serio?!

400 tys zł za naprawę prawie nowego elektryka. Gdzie ta ekologia i ekonomia?

OK, finalnie Norweg otrzymał nowy model MG5. Naprawa nie wygenerowała znacznych kosztów, a używane – naprawione auto będzie zapewne przeznaczone do dalszej sprzedaży. Warto jednak zastanowić się nad ceną kompletnych akumulatorów. Skąd w ogóle taka kwota? Najciekawsze jest to, że producent auta – MG nie wie dlaczego baterie u dostawcy są tak drogie.

A gdyby potwierdziła się teoria o uszkodzonej baterii? Przecież to oczywiste, że auto wtedy trafiłoby na złomowisko, a do takich sytuacji może dochodzić. Nawet nie chcę myśleć jak wyglądały koszta naprawy Tesli, która nagle zatrzymała się na drodze.

Zdjęcia pochodzą z portalu Motor.no.

Kategoria artykułu
Motoryzacja
Daniel Laskowski

Jestem pomysłodawcą magazynu, który właśnie przeglądasz. Miałem okazję pisać treści dla wielu portali internetowych, a także gazet. Interesuję się nowymi technologiami, motoryzacją (przede wszystkim samochodami, chociaż coraz mocniej patrzę w kierunku motocykli typu bobber) oraz muzyką. Nie skupiam się jednak na jednym gatunku. Słucham zarówno jazzu, jak i muzyki elektronicznej. Na łamach MenWorld.pl zajmuję się zarówno tworzeniem treści, jak i zarządzaniem całym portalem.

    All Comments

    • w głowie mi się to nie mieści. jednak co tradycyjny samochód… wystarczy sobie na motointegrator wejść i każdy warsztat cie obsłuży i pewnie skóry nie zedrze. przynajmniej zeby naprawic samochod nie musisz domu sprzedawac…

      karol 30/01/2023 20:35