Cała Europe żyje tym, co dzieje się na piłkarskich boiskach. Trwające Mistrzostwa Europy 2020 opiewają jednak w momenty, które mocno odbiegają od sportu. W sobotę Christian Eriksen miał atak serca, a we wtorek mecz Niemcy – Francja mógł skończyć się wielką tragedią.
Niemcy – Francja. Goście pokazali dlaczego są faworytem do wygrania tytułu
Pojedynek Niemców z Francuzami okrzyknięty był jednym z największych spotkań podczas trwających Mistrzostw Europy. Dwaj główni kandydaci stworzyli widowisko, które trudno będzie przebić. Co prawda mecz zakończył się wynikiem 1:0 dla Francji, a jedynego gola strzelił Mats Hummels, trafiając do własnej bramki, to jednak „Les Bleus” zdominowali Niemców. Mecz ten powinien zakończyć się wyższym zwycięstwem Francuzów, więc jednobramkowa przegrana to dla Niemców najmniejszy wymiar kary.
Przeczytaj także: Kanał TVP 4K wystartował! Oglądniemy Euro 2020 w wysokiej jakości!
Świetne zawody rozegrał Paul Pogba, pomocnik reprezentacji Francji. Na co dzień zawodnik Manchesteru United zagrał świetną piłkę do Lucasa Hernandeza, po którego uderzeniu, obrońca reprezentacji Niemiec skierował piłkę do swojej siatki. O ile pod względem sportowym nie ma się do czego przyczepić, to przed meczem miała miejsce kuriozalna sytuacja, która mogła zakończyć się bardzo źle.
Incydent, który mógł zakończyć się tragicznie
Przed pierwszym gwizdkiem spotkania Niemcy – Francja, na murawie Allianz Arena wylądował spadochroniarz. W pierwszych momentach mogłoby się wydawać, że jest to jakaś ceremonia otwarcia pierwszego meczu niemieckiej drużyny narodowej. Nic bardziej mylnego. Jak się okazało, osoba, która wylądowała na murawie to aktywista z organizacji Greenpeace. Protestujący miał sporo szczęścia, bo mógł stracić życie.
Incydent przed rozpoczęciem meczu wyglądał dość groźnie, ponieważ spadochroniarz, podczas lądowania, zahaczył o mocowanie kamery spidercam. To spowodowało, że mocno zboczył z kursu, odbijając na trybuny. Tym samym uszkodził dwie osoby, które zostały przewiezione do szpitala. Premier Bawarii przyznał, że wszystko mogło skończyć się znacznie gorzej. Snajperzy, którzy znajdowali się na dachu stadionu Bayernu Monachium, byli skłonni zestrzelić aktywistę. Na początku, akt został odebrany jako próba ataku terrorystycznego, jednak jeden ze strzelców zauważył logo Greenpeace na spadochronie protestującego.
Greenpeace przeprasza ranne osoby
Do całej akcji przyznała się organizacja Greenpeace, która przeprosiła wszystkich, którzy ucierpieli w zdarzeniu. W oficjalnym oświadczeniu możemy przeczytać, że akcja ta nie miała tak wyglądać. Początkowo plan zakładał, że lotnik wyrzuci na boisko kulę z hasłem, które maiło zachęcić do lepszego dbania o klimat. Lotnik miał jedynie przelecieć nad stadionem, jednak z powodu awarii silnika swojej lotni, zmuszony był do wylądowania na murawie boiska.
Demonstracja, na którą zdecydował się Greenpeace, dotyczyła walki z koncernami motoryzacyjnymi. Chodziło o zwrócenie uwagi Volkswagena, głównego sponsora Mistrzostw Europy 2020, na to, co dzieje się ze środowiskiem podczas masowych produkcji samochodów. Dlatego też, na spadochronie można było zobaczyć napis „Kick Oil Out”, czyli w wolnym tłumaczeniu „Odrzućcie Olej”.
Czyn był słuszny, jednak skutki okazały się być koszmarne. A wszystko mogło się skończyć jeszcze gorzej.