Wyobraź sobie, że masz dużego SUV-a, którym ciężko gdziekolwiek zaparkować. SUV-a, który oferuje dużo miejsca w kabinie, bagażnik ma niby 655 litrów, a jednak przez nadwozie typu coupe nie zmieścisz w nim na przykład wyższych pudełek. Praktyczność spada więc do minimum. Po co więc powstał Mercedes-Benz GLE Coupe 400d? No jak to po co?! Do lansowania!
Nie mam innych argumentów, które przemawiają za tym „czołgiem” na kołach. To samochód, w którym pokazujesz wszystkim wokół kto jest szefem. Tak, wiem, od miejskiego lansowania jest Klasa G, ale nie oszukujmy się, Mercedes-Benz GLE Coupe 400d będzie oferował znacznie wyższy komfort podróżowania. Głównie przez większą ilość miejsca w kabinie i opływowość karoserii, której Gelendzie zdecydowanie brakuje. No chyba nie chcesz mi powiedzieć, że G Klasą czy testowanym przeze mnie GLE Coupe pojechałbyś w teren. Wiem, że ten pierwszy jest wręcz do tego stworzony, ale nie oszukujmy się.
Mało tego, producent zdecydował się w testowanym modelu zastosować zawieszenie E-active Body Control. Tak, w tym wielkim, miejskim SUV-ie Coupe znajdziemy tryb off-road, który ma zwiększyć prześwit auta, a w razie potrzeby pomóc nam w wyjechaniu z np. zaspy śnieżnej czy piasku. Samochód zaczyna się „bujać”, co ma pomóc w wydostaniu się z opresji. Tak, dobrze myślicie, w większości przypadków ten „gadżet” będzie używany do popisywania się przed innymi osobami. I tak, przyznaję się. Zdarzyło mi się uruchomić ten tryb podczas „jazdy” w miejskim korku. Jak to wygląda? Sami zobaczcie na filmie, który prezentuję poniżej.
Wiele osób marudzi, że SUV Coupe to bezsensowne nadwozie
Prawda jest taka, że… co kogo to obchodzi? Gdyby faktycznie nie było zainteresowania takimi autami, nikt by nie kupował BMW X6, testowanego Mercedesa GLE Coupe czy Audi Q8. Ba, nawet w przypadku dużo tańszych aut, również możemy dostrzec coraz większą liczbę pojawiających się SUV-ów lub crossoverów w wariancie coupe. Przykłady? Pierwszy z brzegu – Renault Arkana. Dlatego dajcie sobie już spokój. Te auta się sprzedają i nie ma co marudzić. Ja nie przepadam za kombi. Czy to oznacza, że będę zawsze krytykował takie nadwozie? No jasne, że nie. Wróćmy jednak do testowanego egzemplarza.
Nowy Mercedes-Benz GLE Coupe 400d wygląda jak częsty bywalec siłowni, który odważnie rozpycha się pośród wielu innych ludzi bo wie, że nikt mu nie podskoczy. Może nieco przesadzam, jednak sami zobaczcie. Te ogromne nadkola, wielkie felgi aluminiowe i grill na pasie przednim, który niczym paszcza wieloryba chce wchłonąć innych uczestników ruchu. Muskularna sylwetka pasuje do typu ludzi, którzy lubią, a wręcz wydaje im się, że muszą pokazywać kto rządzi w mieście. Dodam również, że ogromne wrażenie na mnie (i nie tylko) robił lakier. Zieleń szmaragdu metalik, kosztujący niecałe 5000 zł mieni się w zależności od tego, z jakiej strony patrzymy na auto. Raz GLE Coupe jest ciemno-zielone, raz czarne. Obłędny lakier, serio.
Mercedes-Benz GLE Coupe 400d to samochód, którego naprawdę musisz chcieć
Pomimo niezbyt praktycznego nadwozia, wiele osób decyduje się na zakup takiego auta. Ja osobiście wybrałbym tradycyjny wariant GLE, ale to moja prywatna opinia. Jednego testowanemu Mercedesowi odmówić nie można. Chodzi o komfort podróżowania. Poważnie, jest to wręcz świetny „pożeracz” kolejnych kilometrów. Szczególnie z zawieszeniem E-active Body Control (kosztujące 37 tysięcy złotych), które wybitnie „ukrywa” przed nami kolejne nierówności na drodze. Co ciekawe, nawet w przypadku wjazdu w zakręty nie odczuwamy zbytniego przechyłu nadwozia, gdyż samochód stabilizuje karoserię.
W tym wszystkim muszę wspomnieć o silniku, który według mnie idealnie pasuje do GLE Coupe. Mocny, sześciocylindrowy diesel o pojemności 2.9 i mocy 330 KM oraz 700 Nm momentu obrotowego nie tylko skutecznie „odpycha”, ale przy okazji pali niewiele. Nie oszukujmy się, prawie pięć metrów długości, 2,2 tony wagi i spalanie, które średnio oscyluje w okolicach 10 litrów na 100 kilometrów? Według mnie bajka. A dodajmy do tego, że przyspieszenie do setki trwa zaledwie 5,7 sekundy. Będąc bardziej szczegółowym, na drogach krajowych uzyskacie wynik na poziomie 8 litrów, w mieście około 14 litrów, na autostradzie około 10 – 12 litrów.
Dlaczego uważam, że takie auto kupuje się tylko wtedy, gdy naprawdę się tego chce? To przecież oczywiste. Mercedes-Benz GLE Coupe 400d to duży SUV, który z praktycznością ma niewiele wspólnego, a pakiet dodatków off-roadowych wybiera się by mieć więcej w konfiguratorze niż inni. Aha, i by bujać się na skrzyżowaniu po to aby inni uczestnicy ruchu drogowego jeszcze bardziej zwracali na nas uwagę. Czy trzeba coś jeszcze dodawać?
Ci, którzy go kupią, będą zadowoleni
Piszę to z pełną powagą. Autem jeździło mi się wzorowo. Zawieszenie w trybie komfort sprawia wrażenie, jakbyśmy płynęli po drodze. Rewelacyjne wyciszenie wnętrza, świetnie grający zestaw audio Burmester oraz oczywiście ogromna ilość różnych dodatków, takich jak np. masaż (tylko foteli przednich) sprawiają, że z auta nie chce się wysiadać. I wcale nie trzeba tego robić zbyt często, ponieważ 65-litrowy zbiornik paliwa pozwala na przejechanie nawet 700 – 800 kilometrów w trasie przy spokojnej jeździe. Pomijając więc niezbyt „ustawny” bagażnik, mamy do dyspozycji świetne auto z przestronnym wnętrzem wykonanym z najwyższej jakości materiałów. Patrząc na cenę, która w przypadku egzemplarza wyposażonego „pod korek” wynosi około 550 tysięcy złotych uważam, że jest to promocja. Zważając na to, że mamy do czynienia z marką premium i naprawdę dużym autem. Mercedes-Benz GLE Coupe 400d nie jest autem dla mnie ze względu na gust. W innym przypadku jest to wzorowy samochód dający użytkownikowi ogromne pokłady komfortu.