Pomimo tego, że od eventu Porsche Driving Experience minęło już kilka dni, nadal nie mogę przestać o nim myśleć. A nie były to moje pierwsze jazdy na torze. Jednego jestem pewny. Wydarzenie na Silesia Ring organizowane przez Porsche jest jednym z tych, które musisz przeżyć chociaż raz w życiu.
Mają rozmach. Tak w skrócie można opisać to, jak niemiecka marka przygotowuje event Porsche Driving Experience. Bardzo doświadczeni instruktorzy, ogromna liczba sportowych samochodów i tysiące litrów paliwa, które przepalicie podczas nauki jazdy torowej. Serio, tyle czasu za kółkiem nie dała mi żadna inna marka. Tutaj dosłownie co chwilę zmieniasz samochód i za każdym razem jesteś w jeszcze większym szoku. Jakim cudem te auta ze Stuttgartu tak rewelacyjnie trzymają się drogi i tak idealnie się prowadzą?!
Porsche Driving Experience – musisz to przeżyć chociaż raz
W ubiegły weekend udałem się do Kamienia Śląskiego, aby z kilkunastoma innymi osobami uczestniczyć w evencie Porsche. W piątek zameldowanie w hotelu Zamek Lubliniec, kolacja i sen, bo trzeba bardzo wcześnie wstać. W sobotę, z samego rana, tuż po śniadaniu, pojechaliśmy na tor Silesia Ring. Tam czekała już na nas flota sportowych samochodów. Miałem okazję sprawdzić, jak spisuje się na torze zarówno 718-tka, 911-tka, Taycan, Macan i Cayenne. Różne konfiguracje, ogromna moc i bardzo, bardzo dużo jazdy na torze. Czy fan motoryzacji może sobie lepiej wyobrazić sobotni dzień? Nie ukrywam – ciężko będzie przebić innemu producentowi rozmach i profesjonalizm, z jakim spotkałem się na Silesia Ring.
Chwila teorii i szkoda tracić czas – wsiadamy za kierownicę
Podczas rejestracji zostaliśmy przydzieleni do dziesięcioosobowych grup. Uczestników przywitał Janusz Dudek, który jest szefem instruktorów i pierwszym polskim trenerem certyfikowanym przez Porsche AG. Przedstawił również swój zespół, a nie ukrywam, panowie mają ogromne doświadczenie w szybkiej jeździe samochodami. Michał Kościuszko – wicemistrz Świata Junior WRC. Jan Niesiołowski – kaskader oraz Precision Driver. Maciej Bocheński – kierowca wyścigowy i rajdowy. Krystian Korzeniowski – kierowca i pilot rajdowy, a także zawodnik Volkswagen Castrol Cup. Daniel Jamróz – trener bezpiecznej i sportowej jazdy samochodem oraz motocyklem. Jak widać, przez cały dzień mieliśmy styczność z profesjonalistami, którzy potrafili świetnie przekazać swoją wiedzę nam, uczestnikom Porsche Driving Experience.
Czterodrzwiowe modele Porsche
Na początek dostaliśmy wskazówki, jak sprawnie wjeżdżać w zakręty, jak zachowywać się na torze i, by nie przedłużać, podzieleni na pary, „wskoczyliśmy” za kierownicę samochodów.
Cały event podzielony był na kilka „modułów”. Ich kolejność była losowa, aczkolwiek nie ukrywam, wydaje mi się, że trafiłem do grupy, która miała chyba najlepiej ułożony plan dnia. Zaczęliśmy od czterodrzwiowych modeli Porsche, a więc Panamery, Macana, Taycana oraz Cayenne. W tym przypadku instruktor jechał jako pierwszy, analizując ruchy kierowców i dostosowując prędkość jazdy do grupy.
Moje szybkie wnioski? Taycan, niezależnie od tego jaką wersją jechałem, był strasznie narwany. Pomimo dużej wagi, auto przyspieszało rewelacyjnie, ale nie ukrywam, było trochę nieobliczalne i najmniej przypadło mi do gustu podczas jazdy na torze.
Zarówno Macan GTS, jak i Panamera radziły sobie dobrze i raczej przewidywalnie. Największe z piątki czterodrzwiowych modeli zrobił na mnie największy SUV, czyli Cayenne Turbo GT. Ten samochód jest… nienormalny. W pozytywnym tego słowa znaczeniu. Prowadzi się obłędnie, jest ultra szybki (3,3 do setki), a przy tym to przecież komfortowy SUV. V8-ka brzmi obłędnie, a moc na poziomie 640 KM jest aż nadto wystarczająca. Krótko mówiąc, to auto, którym zawieziesz dzieci do szkoły, przytrzesz nosa innym kierowcom na torze, a na koniec dnia poszalejesz w lekkim terenie. Czego chcieć więcej? To właśnie dlatego Cayenne Turbo GT znalazł się w moim TOP3 samochodów z sobotniego dnia.
Przesiadka do dwudrzwiowych modeli Porsche
Kiedy podczas Porsche Driving Experience „oswoiliśmy się” z autami oraz poznaliśmy nitkę toru, nadszedł czas na przesiadkę do nieco mocniejszych modeli. Tym razem były to 718-tki oraz 911-tki. Co tu dużo pisać. To, jak te samochody radzą sobie na torze nawet wtedy, gdy prowadzi je amator jest fenomenalnym przeżyciem. To naprawdę trzeba sprawdzić na własnej skórze. Każdy z tych samochodów ma swój indywidualny charakter, daje kierowcy nieograniczoną frajdę i wybitne wrażenia z jazdy.
I fakt, taki Boxter GTS jest samochodem obłędnie świetnym, jednak moje serce zabiło mocniej, gdy wsiadłem za kierownicę 911 Carrera 4S. Nie jest tak drogi jak GT3 czy Turbo S, a a jednak przyspiesza do setki w 3,4 sekundy i, co najważniejsze, prowadzi się obłędnie. Jest jak przyklejony do toru, a to trochę zdradliwe, bo czujesz, że możesz ten zakręt pokonać szybciej, i szybciej, i szybciej. Fantastyczne auto. Chyba mój numer jeden jeśli chodzi o event Porsche Driving Experience.
Slalom w 718 Cayman T i launch control w 911 Turbo S
Po kilkudziesięciu okrążeniach na torze Silesia Ring przyszedł czas na odrobinę rywalizacji. Tak, tak, jedziesz na Porsche Driving Experience aby doskonalić technikę jazdy. Nie oszukujmy się, każdy uczestnik przy okazji po cichu liczy na to, by być tym najszybszym. Każda osoba miała okazję sprawdzić się podczas ćwiczenia na czas, jakim był slalom za kierownicą Porsche 718 Boxter T.
Następnie mieliśmy okazję przekonać się, jak nieprawdopodobnie szybkim samochodem jest Porsche 911 Turbo S. Ten przepiękny kabriolet z napędem na wszystkie koła, nie tylko potrafi się błyskawicznie katapultować do przodu (z launch control i bez niego) osiągając setkę w 2,8 sekundy (według komputera może być szybciej), ale równie perfekcyjnie hamuje. Wszystko za sprawą ogromnych tarcz i zacisków – umieszczonych na obu osiach.
I to właśnie 911 Turbo S wraz z 911 Carrera 4S oraz Cayenne Turbo GT znalazł się w moim TOP3 samochodów, z którymi spędziłem czas na Silesia Ring podczas Porsche Driving Experience.
W głowie mi się nie mieści, co potrafi Cayenne w terenie
Nadszedł czas by ochłonąć po bardzo szybkich jazdach na torze. Ale czy aby na pewno? Oj nie, nie ma opcji. Na Porsche Driving Experience twój puls nie spadnie poniżej 100 uderzeń.
Janusz Dudek pokazał na małym placu offroadowym możliwości terenowe modelu Cayenne. Jedziesz pod górę – widzisz niebo. Jedziesz w dół – samochód radzi sobie sam. Wykrzyż? Ten luksusowy SUV radzi sobie z nierównościami bezbłędnie. Tobie wydaje się, że jedziesz po płaskiej drodze, natomiast zawieszenie, którego nie widzisz, „w pocie czoła” pokonuje kolejne pagórki. Coś wspaniałego. Najlepsze jest to, że ten samochód przecież na co dzień jeździ po asfalcie i nic nie wskazuje na to, że oprócz typowych zadań, czyli wożenia dzieci do szkoły, bądź szybkiego dostarczania pieczywa, będzie mógł radzić sobie tak rewelacyjnie w terenie.
Wisienka na torcie
Ostatnim etapem szkolenia podczas tego jakże intensywnego dnia na Silesia Ring była niespodzianka. Mieliśmy okazję przejechać się prawdziwymi wyścigówkami z homologacją drogową. Bo jak inaczej nazwać Porsche 911 GT3 RS oraz Porsche 718 GT4 RS. I serio, wielkim zaskoczeniem była dla mnie obecność tego drugiego. Wyobraźcie sobie wolnossące, 4-litrowe V8 potrafi wkręcić się nawet na 9-tysięcy obrotów. Rozumiecie to? Przecież to połączenie prędkości, niesamowitej przyczepności i huku, jaki panuje w kabinie jest nie do opisania. Przeżycia, jakie towarzyszyły mi podczas jazdy tymi modelami na Silesia Ring będę pamiętał do końca życia. Sam nie wiem, w którym z nich czułem się lepiej. Wiem jednak, że dla obu modeli tor jest środowiskiem naturalnym.
Porsche Driving Experience to coś, co musisz przeżyć, choćby raz w życiu
Starałem się jak mogłem, by pokazać Wam jak fantastyczny dzień spędziłem na Silesia Ring. Mam nadzieję, że chociaż w małym stopniu przedstawiłem to, jak rewelacyjnym, motoryzacyjnym eventem jest szkolenie Porsche Driving Experience. Jeśli zastanawiasz się czy warto wziąć udział w tym wydarzeniu odpowiadam krótko: zdecydowanie warto. Fakt, 5300 zł to nie mało, ale pomyśl – w tej cenie masz nocleg w hotelu, cały dzień jeżdżenia na torze pod okiem perfekcyjnie wyszkolonych instruktorów i najważniejsze – poznasz całą gamę modeli Porsche.
Przemyśl, ile musiałbyś wydać na: opony, paliwo, hotel, wyżywienie, wjazd na tor i oczywiście wynajem kilku sportowych samochodów. Szybko okazuje się, że tak naprawdę Porsche Driving Experience nie jest drogą imprezą, a wręcz przeciwnie – to okazja, z której warto skorzystać. Tym bardziej, jeśli jesteście fanami motoryzacji. To jedno z tych wydarzeń, które zostanie z Wami do końca życia.
Dodam jeszcze, że Porsche on Track to „wstęp” do przygody związanej z nauką jazdy na torze. Później możecie odbyć kolejne programy, by finalnie, po Porsche Track Experience Master GT móc podejść do egzaminu na licencję wyścigową. Mam nadzieję, że Was zachęciłem, bo ja nie ukrywam, chętnie przeżyłbym to jeszcze raz.
Autorem zdjęć jest Lukas Nazdraczew.