Renault Express VAN to poniekąd następca Dacii Dokker, ale czy godnie ją zastępuje w klasie budżetowych dostawczaków, będąc równocześnie najtańszym w ofercie?
Renault Express VAN – stary model z nową nazwą
Właściwie to Renault Express VAN sprzedawane jest równocześnie z modelem Kangoo, jednakże ma być jego bardziej budżetową wersją. Stąd właśnie wzięło się mocne zapożyczenie kształtów z niegdyś sprzedawanej Dacii Dokker. Gdyby się mocniej przyjrzeć to właśnie cała bryła oraz kształt tylnych kloszy przypominają nam, że Express VAN to jakby poliftowa wersja Dokkera z innym znaczkiem. Natomiast, żeby upodobnić się bardziej do modelów z gamy Renault został zapożyczony cały przód wraz z przednimi lampami w których światła do jazdy dziennej przypominają kształtem literę C.
Dobrze znane wnętrze
Jak to wygląda w środku? Znajdziemy mały miszmasz, gdyż większość elementów zapożyczona jest z modeli Dacia, jak zegary czy system multimedialny z całą deską rozdzielczą, natomiast kierownica znana jest z modelu Clio. Nie ukrywam, że wygląda to nawet spójnie, a przy okazji ergonomicznie, bo zegary są czytelne i przejrzyste, a korzystanie z panelu klimatyzacji bądź systemu multimedialnego jest praktyczne i nie przeszkadza w jeździe. Choć sam system multimedialny jest na tyle powolny, że sam osobiście korzystałem w nim jedynie z Apple CarPlay.
Co natomiast jeśli chodzi o komfort? Fotele są w miarę wygodne, a wsiadanie i wysiadanie z auta bezproblemowe. Wygłuszenia natomiast praktycznie nie ma. W mieście to nie przeszkadza ale przy wyższych prędkościach w kabinie robi się dość głośno, a przy tym słychać wszystko co dzieje się pod podłogą samochodu, czy na „pace”. Jednakże warto zwrócić uwagę na fakt, że auto ma należeć do tych bardziej budżetowych, więc wszelkiej ilości plastiki nie dziwią. Poniekąd są one również łatwiejsze w utrzymaniu i niekiedy trwalsze niż innego rodzaju materiały.
We wnętrzu znajdziemy również masę przydatnych schowków i kieszeni, co z pewnością spodoba się potencjalnych użytkownikom.
Dokker z innym znaczkiem
Dość niska cena wyjściowa w stosunku do konkurencji nie wzięła się z niczego. Główną tego przyczyną jest fakt, że Express VAN bazuje na płycie podłogowej Dacii Dokker. Jednak cena się nie ostała, gdyż niegdyś kosztujący zaledwie 38 900 zł netto Dokker, został zastąpiony modelem spod znaku Renault i kosztuje już niespełna 61 500 zł netto. Warto przy tym zwrócić uwagę, że jest to dopiero bazowa wersja, która nie posiada praktycznie żadnych dodatków. Żeby mieć możliwość ciekawszego skonfigurowania samochodu potrzeba dopłacić 4 000 zł netto do wyższej wersji wyposażeniowej o nazwie Pack Clim. Jednak pomimo tego Renault Express VAN wciąż jest najtańszym przedstawicielem małych aut dostawczych.
Co znajdziemy pod maską?
W przypadku Renault Express VAN pod maskę trafić mogą w zasadzie dwa silniki. Jeden wysokoprężny 1.5 dCi w trzech wariantach i drugi benzynowy 1.3 TCe.
W przypadku testowanego przeze mnie egzemplarza mamy do czynienia z silnikiem benzynowym 1.3 TCe o mocy 100 koni mechanicznych (od 4500 obr/min) i 200 Nm momentu obrotowego dostępnego już od 1500 obr/min. Taka charakterystyka pracy jednostki jest mocniej znana z silników wysokoprężnych, a co za tym idzie przemieszczanie się Express VAN w takiej wersji nie jest męczące. Silnik przy tym może zadowalać się całkiem niskim zapotrzebowaniem na paliwo.
W mieście to okolice 6-7 litrów, trasa przy niższych prędkościach to nawet poniżej 5 litrów. Gorzej robi się na autostradach, do których auto nie zostało stworzone. Wtedy 8-9 litrów pojawi się bez problemu, a przy tym wysoki hałas w kabinie i 3 tys obr. na wskaźniku nie należy do najprzyjemniejszych. Ale wiadomo, miało być taniej i do miasta.
Co więcej, samo zawieszenie też nie pozwala na szybkie i dynamiczne przemieszczanie się. Jest nastawione komfortowo, żeby wybierało jak najwięcej nierówności, jednak przy wyższych prędkościach auto sprawia wrażenie mało stabilnego i jest podatne na podmuchy boczne.
Osiągi Renault Express VAN w wersji 1.3 TCe to przyspieszenie na poziomie 11,9 sekundy do 100 km/h i prędkość maksymalna wynosząca 166 km/h.
Przestrzeń ładunkowa
Jest to najważniejszy aspekt takiego auta, a Renault Express VAN ma się czym pochwalić. Bowiem mierzy ona według producenta aż 3,3 m3. Wiem, że większości osób dużo to nie mówi, ale przy długości auta na poziomie 4,4 metra to całkiem sporo. Podłoga mierzy 1,9 metra długości, a wysokość przestrzeni ładunkowej w najniższym miejscu to 1,1 metra. Wielkość przestrzeni ładunkowej odbyła się niestety kosztem pasażera z przodu, gdyż zastosowana ściana grodziowa ma wypust, który ogranicza możliwości rozłożenia fotela. Mamy albo miejsce na nogi z pionowym oparciem albo brak miejsca na nogi z pochylonym oparciem.
A wracając do możliwości dostępu do „paki”, to mamy podwójne drzwi z tyłu otwierające się pod kątem 180 stopni lub boczne drzwi przesuwne. Jednak na nie trzeba uważać, gdyż po tej samej stronie znajduje się wlew do paliwa i otwarcie tych drzwi podczas tankowania staje się niemożliwe.
Co do ładowności to w wersji benzynowej może ona zostać maksymalnie zwiększona do 780 kilogramów z bazowych 650 kilogramów (koszt to 1000 zł). Niemożliwe jest to natomiast w przypadku silnika wysokoprężnego. Ponadto do dyspozycji mamy bazowo 6 uchwytów do mocowania towaru, a dodatkowo możemy doposażyć auto w uchwyty boczne kosztem 100 zł. A masa własna pojazdu to jedyne 1260 kilogramów.
Jaki jest Renault Express VAN?
Czy w takim wydaniu Renault Express VAN dobrze wypełnia lukę w budżetowych aut dostawczych? Zdecydowanie tak, choć już nie jest tak tanio jak przypadku Dacii Dokker. Jest natomiast nowocześniej, wygodniej i bardziej ergonomicznie. Gama silnikowa mocno się nie zmieniła, ale to na plus, gdyż te silniki sprawdzają się bardzo dobrze. Jednak gdyby pochylić się nad możliwościami konfiguracji auta to można się trochę zdziwić. Bazowo auto w wersji benzynowej zaczyna się od już 61 500 zł netto , warto jednak dołożyć do lepszej wersji Pack Clim 4000 złotych, w której jak nazwa wskazuje znajdziemy klimatyzację czy możliwość dołożenia 9-calowego systemu multimedialnego Easy Link.