Renault Talisman – jak wygląda na zewnątrz.
Auto produkowane od 2015 roku oferowane jest w dwóch wersjach nadwozia. Dziś prezentuję Wam sedana, który wygląda naprawdę atrakcyjnie. Na zdjęciach może wydawać się, że Renault Talisman to bardzo duży samochód. Długość 4850 mm, szerokość 1870 mm i wysokość 1460 sprawiają, że jest on minimalnie krótszy od swoich rywali takich jak Ford Mondeo czy Opel Insignia. Jest jednak dłuższy od Volkswagena Passata i Toyoty Avensis. Co ciekawe, uważana w swojej klasie jedna z największych limuzyn, Skoda Superb wcale nie jest o wiele dłuższa. Posiada 4861 mm długości.
Przyglądnijmy się jednak bliżej Talismanowi. Przedni pas wygląda fantastycznie. Pewnie narysowane linie, masywne przetłoczenia, ciekawie narysowane reflektory. Ogromna atrapa chłodnicy i wszechobecny chrom, który podnosi prestiż auta (a przynajmniej ma budzić takie wyobrażenie). Nie inaczej jest z boczną linią. Przyciemniane szyby (boczne i tylna), duże, 19-calowe felgi aluminiowe z pięknym wzorem. Drzwi posiadają bardzo uwydatnione przetłoczenia, również i tutaj znajdziemy chromowane wstawki. Tył także budzi mocne zainteresowanie. Szczególnie w nocy, gdy włączone są reflektory pociągnięte praktycznie przez całą długość klapy bagażnika. Przecina je tylko logo producenta w którym znajduje się kamera wspomagająca manewr parkowania. Klapa bagażnika posiada coś w stylu spojlera. Dodaje on lekko sportowego zacięcia w tej z pozoru dużej limuzynie. Chromowane końcówki rur wydechowych to tylko atrapa. Może to i lepiej, bo przecież urok auta psułby chrom pobrudzony przez sadzę, która się z niej wydobywa.
Krótko mówiąc, Renault Talisman to jedno z najpiękniejszych aut w swojej klasie. Wcale nie boję się tego stwierdzenia, ponieważ pytałem o to wielu osób. Co prawda nie jednogłośnie, jednak w większość popierała moje zdanie. Zainteresowanie tym modelem widziałem pokonując kolejne kilometry. Zaobserwowałem, że wiele osób odwracało się za tym autem, a przecież nie jest to ani egzotyk, ani samochód klasy premium. Jak widać Renault zdał egzamin na piątkę.
Wsiadamy do środka.
Talisman w naszej wersji to Initiale Paris, czyli najbogatsza z dostępnych opcji. Zasiadając zarówno z przodu jak i z tyłu mamy wrażenie jakby to był segment wyższy. Dobrej jakości materiały, które zdecydowanie nie są tandetne. W większości miejsc uginają się pod naciskiem palca. Fotele są bardzo komfortowe. Oczywiście producent zadbał o to, abyśmy przy regulacji siedziska zbytnio się nie zmęczyli. Są one regulowane w 10-kierunkach, podgrzewane i nawet wentylowane. Mało tego, wyposażone są w trzy opcje masażu. Trzeba przyznać, że można się nieźle zrelaksować jadąc w Talismanie zarówno jako kierowca jak i pasażer. Z tyłu takich wygód niestety nie doświadczymy, aczkolwiek gniazdko 12V oraz osobny nawiew został umieszczony. Co ciekawe z tyłu w Renault Talisman umieszczono także dwa gniazda USB do ładowania urządzeń mobilnych. Podłokietnik posiada miejsce na dwa kubki. Znajdziemy tam także mały schowek na drobiazgi. Nie ma co ukrywać, najlepiej podróżować tym autem w maksymalnie cztery osoby. Co prawda jest miejsce dla trzech pasażerów z tyłu, jednak rozsądek mówi, aby w dalsze trasy wybierać się w czwórkę.
Kokpit niczym z Tesli Model S.
Wróćmy jeszcze do przodu. Renault odkąd pamiętam wyprzedzał wszystkich producentów jeśli chodzi o innowacje w swoich autach. Aczkolwiek nie zawsze były to posunięcia mądre i przemyślane. Dziś jednak nie o tym. Renault w konsoli środkowej umieścił duży hmm… tablet, na styl tego, który znany jest z Tesli Model S. Niektórzy twierdzą, że wygląda to tandetnie i psuje wygląd kokpitu. Nie ukrywam, że moje pierwsze wrażenie było podobne. Dopiero kiedy przejechałem się kilkadziesiąt kilometrów rozwiązanie to przestało mi przeszkadzać. Całe szczęście, że system jak i sam dotyk działają bardzo sprawnie. Oprogramowanie pomimo wielu narzekań według mnie działa bardzo intuicyjnie. Chwała Renault za to, że regulację klimatyzacji (dwustrefowa w Initiale Paris) zostawił w tradycyjnej formie. Pomimo sporego rozmiaru ekranu (8,7-cala) ginie on w konsoli środkowej. Co prawda i tak jest ładniejszy niż ten w Tesli Model S, ponieważ tam jest za duży, jednak uważam, że delikatnie powiększony byłby naprawdę o wiele ładniejszy.
Zamiast tradycyjnych zegarów producent postawił na nowoczesność. Dlatego też możemy wybrać cztery tryby zegarów, które wraz z oświetleniem ambietne zmieniają swój kolor. To akurat fajne rozwiązanie, ponieważ zarówno kolorystyka jak i design zegarów nie prędko się może znudzić.
Bagaży zmieścimy sporo, ale jakość wykonana pozostawia sporo do życzenia.
Tak jak w tytule. Bagażnik pomieści 608 litrów, a więc jak na dużego sedana przystało naprawdę sporo. Możemy go otworzyć za pomocą małego przycisku znajdującego się pod logo Renault lub z karty. Jeśli złożymy oparcia foteli uzyskamy pojemność 1066 litrów. Jeśli kogoś interesuje maksymalna długość bagaży jakie zmieszczą się w Talismanie, mogą posiadać dwa metry.
Dodatkowe uchwyty i specjalne przegródki na drobiazgi? Są. Prowadnice klapy bagażnika? Schowane. Koło zapasowe i najpotrzebniejsze narzędzia? Są. Cóż, można powiedzieć, że idealnie. Niestety jeśli zdecydujemy się na zakup audio Bose (polecam!), za które zapłacimy dodatkowo 3200 zł zobaczymy dwa głośniki, które nie są niczym zabezpieczone. Niestety są one wtedy narażone na przypadkowe uszkodzenie podczas przewozu rzeczy. Duży minus.
Ruszamy w trasę!
Renault Talisman, którym miałem okazje jeździć posiadał silnik diesla o pojemności 1,6 litra. Generował on 160 KM. Jestem przeciwnikiem europejskiego downsizingu. Niestety moda na wyciskanie siódmych potów z małych pojemności trwa w najlepsze za sprawą dziwnych przepisów. Talisman to świeżak na rynku dlatego o żywotności tego silnika wiele nie mogę powiedzieć. Wiem jednak, że jeździło się nad wyraz dobrze. Motor cechuje bardzo wysoka kultura pracy. Można śmiało powiedzieć, że jest on oszczędny, a zarazem dynamiczny. Czas do setki – 9,4 sekundy. Prędkość maksymalna? 215 km/h. Nie jest źle. Dodajmy do tego bardzo dobrą skrzynię biegów, która sprawnie i bez szarpnięć zmienia kolejne przełożenia i mamy świetne połączenie. Ciekawe tylko na ile kilometrów bezawaryjnej jazdy będziemy mogli sobie pozwolić. Muszę przyznać, że ani razu nie miałem okazji narzekać na to, że brakuje mi mocy, że auto pali za dużo. Połączenie tej skrzyni z tym silnikiem jest wręcz idealne do tego auta. Szczerze!
4control czyli napęd 4×4? Nie, to całkiem coś innego.
4control to system czterech skrętnych kół. Dzięki temu nasz Renault Talisman posiada zdecydowanie lepsze właściwości jezdne, a także zwiększoną zwrotność w mieście. Jak to działa? Jeśli jeździmy w mieście i mamy maksymalnie 60 km/h na liczniku tylne koła skręcać będą przeciwnie do ruchu kierownicą. Jeśli będziemy jechali szybciej koła zostaną w pozycji neutralnej. Kiedy będziemy wykonywali mocniejsze manewry koła będą skręcać w tym samym kierunku, maksymalnie osiągając skręt na poziomie 3,5 stopnia.
Co z praktyką? Muszę przyznać, że jest bardzo dobrze. System ten działa świetnie. Zdecydowanie dobrze trzyma się jezdni podczas pokonywania krętych dróg. Nie inaczej jest w przypadku parkowania. Skrętne koła pomagają dzięki czemu parkowanie tego dużego auta jest wręcz banalne.
Auto jest bardzo komfortowe za sprawą świetnego zawieszenia. Nikogo to chyba jednak nie dziwi, bo przecież francuskie auta słyną z wygody. Możemy wybierać tryby jazdy takie jak: komfort, normal, eco, sport. W sporcie zawieszenie troszkę się utwardza, inna jest reakcja na pedał gazu, a podczas skręcania musimy użyć nieco więcej siły. Osobiście wolałem jeździć w trybie comfort. Renault Talisman to nie auto sportowe, dlatego ta charakterystyka zawieszenia i pracy silnika oraz układu kierowniczego przypadła mi najbardziej do gustu.
Spalanie? Krótko mówiąc – bajka! Bez problemu zejdziemy do 5 litrów na setkę, w mieście przy dynamicznej jeździe komputer wskaże 8 litrów. Moja średnia z testu to koło 6,5 litów na 100 kilometrów, a więc wydaje mi się, że bardzo pozytywnie. Niestety przez system 4control pojemność baku z 52 litrów spada do 47, a więc będziemy raczej często odwiedzali stacje paliw.
Kupić, nie kupić – podsumowanie.
Renault Talisman to bardzo ciekawa propozycja jeśli chodzi o sedany segmentu D. Testowany model w wersji Initale Paris jest wyposażony w praktycznie wszystko, co jest potrzebne do komfortowego pokonywania bardzo dużej ilości kilometrów. Fantastyczny wygląd, bardzo wysoki komfort jazdy oraz cena (około 150 tys. za testowany egzemplarz) sprawia, że to bardzo ciekawa propozycja. Skoda Superb, Volkswagen Passat, Ford Mondeo czy Toyota Avensis to konkurencja Talismana. Jeśli klienci zapomną o wpadce Laguny pierwszej generacji i zaufają francuskiemu producentowi to sedan od Renault może okazać się hitem sprzedażowym. Czy tak się stanie? Czas pokaże. Na chwilę obecną zachęcam do udania się do salonu aby przejechać się Talismanem. Zdecydowanie warto.
Po cicho przyznam się, że to jedno z nielicznych aut, z którymi trudno mi było się rozstać i w tym przedziale cenowym rozważałbym jego zakup.