Sport jest piękny i co jakiś czas nam o tym przypomina. Sheffield Wednesday napisało wczoraj wielką i wspaniałą historię , która zasługuje na miano największej sensacji ostatnich lat. Od 0:4 do walki o awans. Co za sceny!
Przegrany mecz i walka o marzenia
Kiedy kibic widzi wynik 0:4 po pierwszym spotkaniu, nie ma dużych nadziei, że jego ukochana drużyna zdoła odwrócić losy rywalizacji. W takiej sytuacji znaleźli się piłkarze i kibice angielskiego Sheffield Wednesday, które ostatni sezon spędziło w League One (trzecia liga angielska.
Przeczytaj także: TVP 1 nie pokaże finału Ligi Mistrzów. Nie uwierzycie, co go zastąpi
W pierwszy spotkaniu półfinałowym drużyna ta zmierzyła się z Peterborough United i straciła cztery gole, nie strzelając żadnego. Piłkarze trenera Darrena Moore’a nie istnieli na boisku i nie potrafili w żaden sposób postawić się przeciwnikowi. Wszystko wskazywało na to, że to już koniec marzeń o walce o awans do drugiej ligi angielskiej.
Sheffield Wednesday walczyło o marzenia. I to się udało!
Prawdziwy kibic wierzy, że nieważne jak zła byłaby sytuacja jego ukochanego klubu, to w jakiś sposób będzie można odwrócić los. Z takim podejściem na mecz rewanżowy Sheffield Wednesday z Peterborough United przyszło 31 tysięcy kibiców i nie wiedzieli jeszcze, że będą świadkami największego powrotu wszech czasów.
W pierwszej połowie gospodarze strzelili dwa gole i do wyrównania potrzebowali jeszcze dwóch bramek. Drużyna Peterborough United była zagubiona, a Sheffield Wednesday szło jak po swoje. Po przerwie pokonali bramkarza gości dwukrotnie i doprowadzili do dogrywki. Niestety, w 105 minucie do własnej bramki trafił Lee Gregory i stan dwumeczu z remisu zmienił się na 4:5. Fani zgromadzeni na stadionie ponownie musieli uwierzyć w cud.
To stało się w 112. minucie, kiedy to Callum Paterson pokonał Willa Norrisa. Tam drużyna Sheffield Wednesday nie pomyliła się ani razu, a stadion wybuchł z radości i niedowierzania. „Sowy” awansowały do finału na Wembley, w którym spotka się albo z Barnsley albo z Bolton Wanderers (pierwsze spotkanie zakończyło się wynikiem 1:1).
Źródło: opr. wł./ YouTube