Test Hyundai i30 NLine 2023
133
Views

Na pewno wszyscy przedstawiciele handlowi będą Ci go zazdrościć. Hyundai i30 NLine cieszy oko, ale sportu w nim nie doświadczysz, oj nie.

Już dwa lata po europejskich drogach jeździ poliftowy Hyundai i30 NLine. Czy wizualnie się zestarzał? Absolutnie! To nadal smakowity kąsek wśród kompaktowych samochodów. Tym bardziej, że odmiana N Line może i dynamiką nie grzeszy (8.8 sekund do 100 km/h), ale za to pod kątem designu wyprzedza konkurencję. Oczywiście, wygląd to nie wszystko. Samochód ten ma w zanadrzu kilka innych “asów w rękawie”, których nie boi się użyć. Zacznijmy jednak od początku.

Hyundai i30 N Line 1.5 DIG-T 7AT
Hyundai i30 NLine 1.5 DIG-T 7AT

Czerwony czyli szybszy

Już w bazowej wersji i30 wygląda dobrze, dlatego w przypadku wizualnego pakietu N Line mogło być tylko lepiej. I faktycznie tak jest. Czerwony lakier, delikatnie przyciemniane szyby i bardzo ładne felgi aluminiowe. W ogóle mnie nie dziwi to, że SangYup Lee, szef stylistów Hyundai i Genesis, został uhonorowany tytułem 2023 World Car Person of the Year. Sam się sobie dziwię, bo chwalę nadwozie kombi, za którym nie przepadam (grzecznie powiedziane), a jednak – mógłbym jeździć takim modelem, oczywiście, jeśli byłby to wariant z pakietem N Line. Jeśli więc jesteś przedstawicielem handlowym, zasugeruj by ci najbardziej zaangażowani w rozwój firmy otrzymali takiego Hyundaia i30, jako auto flotowe. Wzrok zazdrosnych kierowców wszelakiej maści Fabii gwarantowany.

Muszę przyznać, że przed liftingiem to auto wyglądało dobrze, ale teraz? Sami widzicie. Świetnie narysowany pas przedni z efektownymi przetłoczeniami w zderzaku. Do tego te “agresywne linie” świateł LED do jazdy dziennej. Serio, niby się zachwycam, ale naprawdę to auto przypadło mi do gustu!

Hyundai i30 N Line 1.5 DIG-T 7AT
Hyundai i30 NLine 1.5 DIG-T 7AT

Idźmy dalej – linia boczna sprawia, że patrząc na i30 w kombi nie widzimy typowego karawanu, a wręcz przeciwnie – coś w stylu nadwozia shooting brake, czyli takiego wydłużonego hatchbacka z delikatnie opadającą linią nadwozia. Podobnie jak w przypadku Mercedesa CLA 45S AMG, którego testował Paweł. Nie można również nie wspomnieć o dużych, 18-calowych felgach aluminiowych. Ich wzór jest ładny, chociaż osobiście wybrałbym chyba inny. Kwestia gustu, wiadomo.

Hyundai i30 NLine 1.5 DIG-T 7AT
Hyundai i30 NLine 1.5 DIG-T 7AT

Z tyłu nie ma już tak dużych “doznań sportowych”, aczkolwiek nadal jest ładnie. Oczywiście, tu również zauważymy światła LED z bardzo ładnym wzorem. Co ciekawe, producent zdecydował się na dwie końcówki rur wydechowych! W zderzak wkomponowano również dyfuzor! Nad tylną szybą (przyciemnianą) ulokowano ładnie wkomponowaną lotkę.

Hyundai i30 NLine 1.5 DIG-T 7AT
Hyundai i30 NLine 1.5 DIG-T 7AT

Wnętrze Hyundaia i30 NLine naprawdę nawiązuje do sportu

Co chcę przez to powiedzieć? Popatrzcie tylko na kierownicę. Wygląda obłędnie, a jeszcze lepiej trzyma się wieniec podczas pokonywania ciasnych zakrętów. Rzecz jasna, w granicach rozsądku, bo to nie i30N tylko i30 N Line. Podoba mi się zastosowanie czerwonej nici, którą widzimy dosłownie wszędzie. Warto również wspomnieć o fotelach, które oferują bardzo stabilne boczne trzymanie. Miło, że możemy regulować długość siedziska – przydatne w długich trasach.

Hyundai i30 NLine 1.5 DIG-T 7AT
Hyundai i30 NLine 1.5 DIG-T 7AT

Oczywiście, to kom pakowane auto, dlatego nie spodziewajcie się dużej ilości miejsca w środku. A jednak, wydaje mi się, że cztery osoby nie będą narzekać. Nawet ci, którzy będą siedzili na tylnej kanapie mają sporo miejsca nad głową i na nogi.

Hyundai i30 NLine 1.5 DIG-T 7AT
Hyundai i30 NLine 1.5 DIG-T 7AT

Słowa uznania za pojemny bagażnik – 602 litry, lub nawet 1650 litrów po złożeniu tylnego siedziska robi wrażenie. Przypominam, to nie jest wcale duże auto, ponieważ ma 4,5 metra długości.

Hyundai i30 NLine 1.5 DIG-T 7AT
Hyundai i30 NLine 1.5 DIG-T 7AT

Hyundai i30 NLine to nie sportowiec

Z całym szacunkiem, nie rozumiem kupowania samochodów, które wyglądają na mega sportowe, a i tak pod maską mają zwykłe silniczki. No cóż, najwidoczniej ludzie tego chcą. Tak też jest w tym przypadku. Hyundai i30 NLine sprzedawany jest z benzynowym silnikiem 1.5 T-GDI, który generuje 160 KM. Jest to hybryda 48V, która np. w trasie potrafi żeglować, co skutkuje niższym zużyciem paliwa. Motor ten współpracuje z 7-biegową skrzynią automatyczną.

Hyundai i30 NLine 1.5 DIG-T 7AT
Hyundai i30 NLine 1.5 DIG-T 7AT

Jeśli chodzi o przyspieszenie, jak już wcześniej wspominałem – jest znośnie, ale na próżno szukać tu doznać sportowych. Cóż, niecałe 9 sekund do setki nie robi w dzisiejszych czasach na nikim wrażenia. Mamy za to całkiem znośne spalanie, które w trasie potrafi oscylować w granicach 6 – 7 litrów. No, chyba, że lubimy dynamiczną jazdę, wtedy i 10 litrów nie będzie wyczynem. Przypominam, że to zaledwie 1.5 pojemności. Z racji tego, że jest to miękka hybryda, spalanie w mieście wygląda lepiej niż to z autostrad i dróg ekspresowych. W przypadku delikatnego obchodzenia się z pedałem gazu możemy liczyć na spalanie rzędu 7 – 8 litrów benzyny na każde sto kilometrów.

To, że wybraliście N Line nie oznacza, że dostaniecie jakiekolwiek elementy pozwalające na uzyskanie lepszych właściwości jezdnych. W skrócie – wizualnie będzie wyglądać sportowo, ale na tym koniec. Tak czy inaczej, Hyundai i30 N Line podczas codziennej jazdy jest naprawdę znośnym samochodem. Prowadzi się dobrze, a w przypadku wybrania trybu sportowego możemy odczuć delikatny opór na kierownicy. Jest poprawnie – bardziej komfortowo niż sportowo.

Hyundai i30 NLine 1.5 DIG-T 7AT
Hyundai i30 NLine 1.5 DIG-T 7AT

Hyundai i30 N Line w podróży i podczas codziennego użytkowania

Jak już wspomniałem, fotele są bardzo wygodne, a projekt wnętrza może się podobać. Jest schludnie, intuicyjnie ale i… plastikowo. Zdecydowanie, za dużo tu plastiku, który nie jest zbytnio przyjemny w dotyku. Cieszy fakt zastosowania dużego ekranu umieszczonego w centralnej części kokpitu. Możemy na nim wyświetlać np. Apple CarPlay lub Android Auto.

Nieco irytuje hałas w kabinie, który “aktywuje się” po przekroczeniu 120 km/h. Ja wiem, że to przecież auto kompaktowe, ale mogłoby być lepiej wyciszone. Oprócz tego nie mam żadnych zastrzeżeń. Naprawdę, wiele lat już testuję różne auta i koreański Hyundai zawsze mi robi na złość – tu nie ma się do czego przyczepić. Oni robią tak poprawne auta, że niebawem większe pole do popisu w kwestii narzekania da niemiecka, a nie koreańska motoryzacja.

Podoba Ci się? Możesz sprawdzić czy jest taki, ale używany Hyundai i30 N Line, bo na nowego w takiej konfiguracji nie licz

Wiem, testowałem ten samochód już dawno temu. Ale nie na tyle dawno, by zobaczyć w konfiguratorze Hyundaia taką rewolucję! Najlepsze jest to, że odwiedzając stronę producenta możesz przeczytać, że kupisz i30 Wagon od 90 900 zł, ale już przechodząc dalej masz do wyboru – rocznik 2022 z jakimiś “resztkami magazynowymi” i opcjami “Modern” lub “Smart” – tak, N Line już nie ma, co mnie nie dziwi. Dodasz jakieś lepsze pakiety, lakier i co? I nagle w kalkulatorze pojawia się 125 800 zł. Sprawdzasz więc rocznik 2023, skoro było podobnie.

Tegoroczny cennik to trzy wersje wyposażenia: bazowa “Smart”, która startuje od 113 300 zł, następnie “N Line” – 129 100 zł i na końcu “Executive” wyceniona na 141 500 zł.W tej podstawowej możecie wybrać dwa silniki: 1.0 T-GDI z 6-biegowym manualem lub 1.5 T-GDI 48V z 6-biegowym automatem. Dwie kolejne pozycje to, uwaga, trzymajcie się – jedna opcja czyli benzynowe 1.5 z 6-biegowym manualem. Automatu nie ma i kropka. Co się wydarzyło? Nie wiem, ale przecież ten testowany 7-biegowy automat był naprawdę fajny i świetnie spisywał się podczas codziennego użytkowania. Ej, oddawać go!

No dobrze, gdy pogodzicie się już z tym, że będzie to 6-biegowa skrzynia manualna, możecie do wersji N Line dobrać zaledwie pakiet komfort, który daje wam reflektory LED, podgrzewanie kierownicy i foteli przednich, a także czujnik deszczu, bezkluczykowy dostęp i czujniki parkowania umieszczone na przodzie. To wszystko za dodatkowe 5500 zł. Całe szczęście, ten czerwony lakier jest “darmowy”. Inne wymagają dopłaty rzędu 2500 zł, dlatego nie bierzemy! We wnętrzu również nie możecie poszaleć – zostaje podstawowa opcja.

Takim oto sposobem otrzymujecie za 134 600 zł nadal bardzo atrakcyjnego Hyundaia i30 N Line, ale z manualem i mało tego, ekran na kokpicie będzie mniejszy, bowiem będzie oferował 8 cali. Chcecie mieć 10,25 i Androida lub Apple? Proszę wybrać sobie Executive, gdzie dodatkiem za 550 zł jest elektryczny fotel kierowcy, wentylacja przednich foteli i skóra. Taka “full opcja” to wydatek rzędu 147 000 zł. Powariowali.

Test Hyundai i30 NLine 2023
Test Hyundai i30 NLine 2023

Czy jestem zmuszony wybrać używanego Hyundai i30 N Line z automatem? Otóż nie!

Fakt, przeglądając popularny portal z ogłoszeniami samochodów możecie za 117 900 zł kupić dokładnie taki model, jak ten testowany, jednak ma on już przejechane 18 500 kilometrów. Na szczęście zachowały się jeszcze “nówki”, które startują od 141 400 zł. Drogo, oj drogo. Ale co poradzić? Takie głupie czasy. Najgorsze jest to, że takich naprawdę fajnych kompaktowych i30 N Line z tym konkretnym silnikiem jest zaledwie 12 sztuk, dlatego jeśli ktoś ma serio chęć taki zakupić to nie ma na co czekać. Trzeba brać!

Test Hyundai i30 N Line - podsumowanie

Test Hyundai i30 N Line - podsumowanie
4.5 5 0 1
Koreański producent zepsuł wszystko. Dlaczego przestał oferować tak świetną konfigurację? Nie wiem. To połączenie całkiem fajnego silnika i dobrej skrzyni automatycznej z naprawdę ładnym nadwoziem było według mnie strzałem w dziesiątkę. Fakt, i30 niezależnie od wersji jest według mnie drogi, ale dziś Opel Astra potrafi kosztować 160 tysięcy złotych, a porównując te dwa auta, nie zastanawiałbym się tylko brałbym Hyundaia. Oczywiście, tylko w takiej wersji jak ta, którą widzicie. No cóż, pozostaje Wam brać to, co jest.
Koreański producent zepsuł wszystko. Dlaczego przestał oferować tak świetną konfigurację? Nie wiem. To połączenie całkiem fajnego silnika i dobrej skrzyni automatycznej z naprawdę ładnym nadwoziem było według mnie strzałem w dziesiątkę. Fakt, i30 niezależnie od wersji jest według mnie drogi, ale dziś Opel Astra potrafi kosztować 160 tysięcy złotych, a porównując te dwa auta, nie zastanawiałbym się tylko brałbym Hyundaia. Oczywiście, tylko w takiej wersji jak ta, którą widzicie. No cóż, pozostaje Wam brać to, co jest.
4,5 rating
4.5/5
Wynik
  • Jakość wykonania
    4,0 rating
    4/5 Dobry
  • Silnik - dynamika i spalanie
    4,0 rating
    4/5 Dobry
  • Wizualnie z zewnątrz
    5,0 rating
    5/5 Wspaniały!
  • Wizualnie wnętrze
    5,0 rating
    5/5 Wspaniały!
  • Komfort podróżowania
    4,0 rating
    4/5 Dobry
  • Bagażnik
    5,0 rating
    5/5 Wspaniały!

Zalety

  • Świetny wygląd
  • W miarę oszczędny silnik
  • Dużo miejsca w kabinie i w bagażniku

Wady

  • Sporo plastiku
  • Słabe wyciszenie
  • Nie skonfigurujesz nowego
Kategoria artykułu
Testy samochodów · Motoryzacja
Daniel Laskowski

Jestem pomysłodawcą magazynu, który właśnie przeglądasz. Miałem okazję pisać treści dla wielu portali internetowych, a także gazet. Interesuję się nowymi technologiami, motoryzacją (przede wszystkim samochodami, chociaż coraz mocniej patrzę w kierunku motocykli typu bobber) oraz muzyką. Nie skupiam się jednak na jednym gatunku. Słucham zarówno jazzu, jak i muzyki elektronicznej. Na łamach MenWorld.pl zajmuję się zarówno tworzeniem treści, jak i zarządzaniem całym portalem.

    Możliwość opublikowania komentarza wyłączona.