Test Philips 5000 LatteGo
Czas na najprzyjemniejszą część testu. Oczywiście test Philips 5000 LatteGo to nic innego, jak próbowanie różnych napojów. Obsługa ekspresu jest wręcz banalna. Wsypujemy zakupione przez nas ziarna kawy, wlewamy wodę i… gotowe.
Urządzenie posiada już na początku wgrane ustawienia takich kaw jak cappuccino, kawa czarna, americano, espresso, czy macchiato. Warto te opcje jednak spersonalizować według własnych upodobań. Możecie przecież posiadać inny rozmiar filiżanek lub kubków, w których najbardziej lubicie pić kawę. Po wybraniu interesującego nas rodzaju napoju odczekujemy zaledwie kilka chwil, by rozpoczął się proces parzenia, a następnie przygotowywania kawy. Philips 5000 LatteGo działa wręcz błyskawicznie i w tej kwestii należą mu się pochwały. Nie jest to jednak ekspres pozbawiony wad. O ile głośność pracy młynka do ziaren jest akceptowalny, o tyle spieniacz jest wręcz nieznośny. Pamiętacie, o jaką konstrukcję chodzi, prawda? LatteGo nie ma żadnych rurek i innych tego typu rzeczy, które znane są z innych ekspresów. To tak naprawdę pojemnik na mleko złożony z dwóch elementów. Jest ono zasysane specjalnym otworem, następnie pod wpływem pary spienia się i ląduje w kubku. Niestety przy tym jest tak duży hałas, że możemy obudzić wszystkich domowników, a także sąsiadów. Plus jest taki, że mycie pojemnika na mleko jest banalne. Rozkładamy go na części pierwsze, wkładamy do zmywarki bądź myjemy pod bieżącą wodą. Możemy go oczywiście przechowywać w lodówce, by mleko w nim pozostawione było dłużej zdatne do spożycia.