Bieganie a triathlon – czy biegacze mają łatwiej?

Dla wielu biegaczy triathlon jest swoistym krokiem naprzód w sportowej przygodzie. Coraz więcej osób zastanawia się nad startem w zawodach, w których nie jedna a trzy dyscypliny decydują o wyniku. Motyw zmiany to z reguły chęć podjęcia nowego wyzwania, podniesienia sobie poprzeczki lub bardziej podświadome poczucie, że w bieganiu już nic nie poprawimy, brakuje nam spektakularnych sukcesów, a mimo ciężkiego, monotonnego treningu, w dalszym ciągu plasujemy się poza pierwszą 100-tką lub 500-tką – to dla nas zdecydowanie za mało.

Szansa na sukces

Triathlon wydaje się pod tym względem prostszym rozwiązaniem. Jeżeli dobrze opracujemy strategię startów, to prawdopodobieństwo sukcesu w postaci podium w age grupie znacznie wzrasta. Teoretycznie, ponieważ nie mam pojęcia, czym dla każdego z Was jest sukces i czy w ogóle o niego chodzi.  Być może, część osób zwyczajnie lubi pływać, jeździć na rowerze, biegać i czuć potrójny wyrzut endorfin.

Na pewno nie mają łatwiej na odcinku do T1, walcząc z utrzymaniem się na wodzie. Ich sztywne stopy nie nadają takiego pędu, a wiotkie ramiona mdleją z bólu. Po wyjściu z wody, zadanie z reguły staje się prostsze, zwłaszcza gdy dobieg do strefy zmian jest długi. Rower to środowisko znacznie bliższe biegaczowi.

 

Bieg decyduje o wyniku

Jak bronić mojej dyscypliny jako najbardziej „mojszej”? Jak udowodnić, że przygotowanie biegowe decyduje o wyniku i ułatwia życie w triathlonie? Na początku  zaznaczę, że  w tym sporcie nie ma „łatwo”, ale bieg, niezależnie od dystansu, stanowi drugą dyscyplinę pod względem czasu trwania i jest ostatni, czyli może rozstrzygnąć rywalizację. Dla tych, którzy startują dla przyjemności, fakt bycia dobrym biegaczem pozwala czuć się w miarę swobodnie do samej mety, nawet przy dużym zmęczeniu jest szansa na spektakularny finisz.

Dla rywalizujących o miejsca i życiówki, a zakładam, że jest ich 90% w stawce, bieg również jest ostatnią okazją na dobry wynik. Brzmi banalnie, ale faktem jest, że najlepsi zawodnicy często mają życiówki poniżej 30 min na 10km. Przyglądając się przez kilka lat zawodom i zawodnikom ze światowego topu, wyciągam prosty wniosek, że tam nie ma miejsca na słabszą dyscyplinę, a na pewno nie ma miejsca na podium dla tych, którzy odpuszczają bieg.

No tak, ale to przecież zawodowcy, nie porównujmy się. A dlaczego nie?  Jeśli coś robisz i  lubisz, rób to dobrze od początku do końca. Podchodząc do triathlonu w sposób bardzo profesjonalny – trener, sprzęt, suplementacja, logistyka, obozy klimatyczne – pamiętajmy, że triathlon to nie trzy oddzielne wyścigi, gdzie dzięki koronnej dyscyplinie można wygrywać (jeżeli tak się  zdarza, to wyłącznie przez niski poziom konkurencji). Triathlon to jeden, ciągły wyścig, w trakcie którego zmieniamy jedynie sprzęt, a mocnym na miarę możliwości trzeba być we wszystkim i kropka. Szybko popłynąć, szybko pojechać, szybko pobiec, w międzyczasie szybko wychodzić ze strefy, zwłaszcza strefy komfortu.

 

Tomasz Domżalski

ambasador Saucony Polska

Dodaj komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Reklama