Kiedy w 1969 roku Neil Armstrong wypowiedział słynne „To jest mały krok dla człowieka, ale wielki skok dla ludzkości”, spodziewano się kontynuowania podboju kosmosu. Pierwsze lądowanie na Srebrnym Globie było zapowiedzią początku dominacji człowieka w Układzie Słonecznym. Wizją rychłej kolonizacji przynajmniej najbliższego Księżyca. Niestety tak się jednak nie stało. Koniec załogowych lotów na Księżyc miał miejsce w roku 1972 podczas misji Apollo 17. Chciałoby się rzec, że od tego czasu czynione są starania o wznowienie kosmicznych misji, niemniej nic się w tej sprawie nie działo. Być może uznano, że potencjalne korzyści nie są warte aż tak dużych kosztów. Nie da się bowiem ukryć, że nawet teraz brak nam funduszy na badania znacznie potrzebniejsze, niż analiza księżycowej gleby. Mimo wszystko, jak pisałem wielokrotnie, powinniśmy eksplorować kosmos tak dużo, jak tylko jesteśmy w stanie.
Pierwsze loty
Kiedy popatrzymy na rozpiskę wszystkich lotów księżycowych, w oczy rzuci nam się niezwykłe tempo prowadzenia eksploracji. Pierwsze misje rozpoczęły się już w 1958 roku, a zaledwie rok później całkowitym powodzeniem zakończyła się próba rozbicia sondy o powierzchnię Księżyca (w celu wykonania zdjęć z bliska), a także próba sfotografowania ciemnej strony Srebrnego Globu. Osiem lat później nasz satelita zyskał dwie sztuczne satelity – rosyjską Łunę 10, oraz, kilka miesięcy później, amerykański Lunar Orbiter 1. Przez następne dwa lata wykonano kilkanaście misji, z których większość zakończyła się powodzeniem. Rok później, czyli w 1967 roku, katastrofą zakończyła się misja Apollo 1. Formalnie misja ta nie miała na celu eksploracji Księżyca, a jedynie wyniesienie załogi na niską orbitę okołoziemską. Jednakże przez wzgląd na pamięć o załodze zdecydowano się uznać ją za pierwszą misję programu Apollo.
Jednakże to rok 1968 był przełomowy, ponieważ wtedy, zaledwie dziesięć lat po pierwszej próbie dosięgnięcia Srebrnego Globu, wystartowała misja Apollo 8. Pierwszy raz w historii udało się wysłać człowieka w tak daleką podróż. Trzyosobowa załoga dziesięciokrotnie okrążyła Księżyc i szczęśliwie wróciła do domu. Misja była ważna z bardzo wielu powodów. Przede wszystkim NASA udowodniła, że jest w stanie nie tylko wysłać człowieka na naszego satelitę, ale również sprowadzić go z powrotem. Nieco odbudowało to zaufanie nadszarpnięte po katastrofie Apollo 1. Ponadto przetestowano szereg funkcji mających służyć przyszłym misjom, na przykład komunikacji statku z Ziemią. Udowodniono również, że rakieta Saturn V jest wystarczająco mocna, by dosięgnąć Księżyca. I chociaż świat wciąż nie ujrzał zdjęcia zrobionego ludzką ręką na powierzchni Srebrnego Globu, Apollo 8 było krokiem milowym w historii załogowych lotów na Księżyc.
„Orzeł wylądował”
Preludium do pierwszego postawienia stopy na Księżycu stanowiła misja Apollo 10. W jej ramach w maju 1969 roku kolejna trzyosobowa załoga wykonała lot w kierunku Srebrnego Globu, testując niemal wszystkie manewry mające być wykonywane podczas następnej, legendarnej misji Apollo 11. Wszystkie z wyjątkiem lądowania. W najbardziej kluczowym momencie lądownik znajdował się zaledwie 14 kilometrów nad powierzchnią naszego satelity, zaś po wszystkim udało się szczęśliwie sprowadzić astronautów do domu.
Jednakże to wydarzenia z lipca 1969 roku zapisały się na kartach historii najbardziej. Zaledwie dwa miesiące po sukcesie poprzedniej misji, z najsłynniejszej platformy startowej 39A w Centrum Kosmicznym imienia Kennedy’ego wystartowała rakieta Saturn V. Rakieta wyniosła na orbitę statek „Columbia” z trzema najbardziej znanymi astronautami w historii. Dalsza podróż w kierunku Księżyca przebiegła bez przeszkód, zaś cztery dni po starcie lądownik „Eagle” szczęśliwie osiadł na powierzchni. Neil Armstrong i Buzz Aldrin stali się tym samym pierwszymi ludźmi, którzy własnymi nogami chodzili, czy też raczej skakali po powierzchni. Zaszczyt ten ominął jedynie Michaela Collinsa, który był pilotem większej części statku, czyli modułu dowodzenia „Columbia”.
W ramach misji Apollo 11 przeprowadzono szereg eksperymentów naukowych. Między innymi zabrano na Ziemię ponad dwadzieścia kilogramów księżycowej gleby, a także, dzięki specjalnemu panelowi, zmierzono dokładnie odległość między Ziemią a Księżycem. Abstrahując jednak od sfery naukowej, najsłynniejsza misja NASA doczekała się również największej ilości teorii spiskowych. Do tej pory istnieje duża grupa ludzi głosząca, że do lądowania nigdy nie doszło, a filmy i zdjęcia zostały sfabrykowane tutaj, na Ziemi. Inni z kolei głoszą, że w czasie misji Neil Armstrong nawiązał kontakt z kosmitami, dlatego przez moment nie działała łączność między lądownikiem a Ziemią. Ciężko jednak brać je na poważnie. Zresztą, nawet teraz ludzie twierdzą, że Ziemia jest płaska, a nagrania live z Międzynarodowej Stacji Kosmicznej to zapętlony kawałek spreparowanego wideo. Najlepiej nie zwracać na to uwagi.
Ostatni podróżnicy
Po sukcesie Apollo 11 świat uznał, że to początek długiej serii załogowych lotów na naszego satelitę. Jak się jednak okazało, w ciągu następnych trzech lat tylko pięć razy udało się powtórzyć wyczyn Armstronga, Aldrina i Collinsa. Niepowodzeniem zakończyła się misja Apollo 13, która z powodów technicznych musiała przerwać procedurę lądowania i powrócić na Ziemię. W czasie późniejszych misji przeprowadzano kolejne eksperymenty, zostawiono wiele sond i czujników, a także jeżdżono po powierzchni słynnym księżycowym pojazdem. Ostatnim elementem układanki załogowych lotów była misja Apollo 17, która wystartowała 7 grudnia 1972 roku. Po tym czasie żaden człowiek nie znalazł się już w pobliżu Srebrnego Globu.
I właśnie to powinno się zmienić już w grudniu przyszłego roku. O ile plany SpaceX nie ulegną zmianie, po 45 latach dwoje ludzi znów dostanie szansę spojrzenia na Księżyc z niewielkiej odległości. Co ciekawe, taki krok ponownie podejmują Stany Zjednoczone. Musicie bowiem wiedzieć, że w całej historii człowieka tylko Amerykanie (a przynajmniej tylko uczestnicy misji amerykańskich) latali w kierunku Księżyca. Ówczesny ZSRR nie dał rady wysłać swoich astronautów nawet na przejażdżkę, a o innych państwach nikt wtedy nawet nie myślał. W tym momencie w kosmicznym wyścigu biorą udział kraje takie, jak Japonia, Chiny (bardzo aktywnie), czy też od niedawna Indie, które pobiły rekord ilości satelitów wyniesionych przez jedną rakietę.
Obecne plany nie mają jednak porównania do tych sprzed niemal pięćdziesięciu lat. Odstęp pomiędzy misjami Apollo 10 i 11 wynosił zaledwie dwa miesiące. Tymczasem SpaceX, w celu dopracowania elementu rakiety wynoszącej ładunek tylko na orbitę, zarządził kilkumiesięczną przerwę. Tempo spadło, chociaż niewątpliwie odbywa się to kosztem bezpieczeństwa i większej uwagi zwracanej na szczegóły. Mam jednak nadzieję, że wszystko to realnie przysłuży się celom długoterminowym, bowiem tych SpaceX’owi i innym firmom zdecydowanie nie brakuje. Trzymajmy więc kciuki, by historia załogowych lotów na Księżyc mogła zostać kontynuowana.
Sz. Tomku. Nie wiem kiedy napisany jest ten artykuł ale niedawno NASA kolejny raz przełożyła tzw powrót na Księżyc. Nie maja skafandrów biedule. No i nie maja rakiety nośnej. Wszystko to było 50 lat temu a teraz znikło. Nie było i długo nie będzie lotów. NASA to jest najprawdopodobniej spora pralnia kasy. Nie ważne. Nie maja technologii teraz a więc i 50 lat temu nie mieli. Kto im policzył parametry lotów ? Komputery o mocy programatora od pralki. to wszystko żarty. Pojęcie płaskoziemcy też wprowadziło NASA aby ośmieszyć tych co pytają o szczegóły i chcą wyjaśnienia licznych niezgodności . Warto obejrzeć krótki film : NASA’s Laughable Apollo Lunar Lander. Mozna sie nieźle posmiać. Pozdrowienia.