Coraz większa liczba elektrów sprawia, że ludzie zastanawiają się, ile kosztuje ubezpieczenie auta elektrycznego. Nie ukrywam, kwoty potrafią być wysokie i mowa tutaj nawet o modelach używanych. Mało tego, ubezpieczyciel sugeruje by elektryk miał AC, gdyż w przypadku pożaru mówimy o szkodzie całkowitej.
Nie oszukujmy się – samochody elektryczne to nadal nowość i rzadki widok na naszych drogach. Mówię o Polsce, bo oczywiście w Skandynawii jest ich o wiele, wiele więcej. Tak czy inaczej, warto przyjrzeć się temu, ile kosztuje eksploatacja pojazdów na prąd. Dziś nie będę jednak pisał o zużyciu prądu, bo wszyscy doskonale wiemy, że te ciężkie samochody chcąc, nie chcąc muszą mieć duży apetyt na kW – fizyki nie oszukasz. Temat serwisowania również jest kwestią indywidualną i zależną od producenta. Skupmy się jednak na ubezpieczeniu, bo to bardzo ciekawa sprawa. Tym bardziej, że producenci doskonale wiedzą jak to z tymi elektrykami bywa. A przecież bywa… gorąco.
Rośnie liczba samochodów elektrycznych
Tym w tym roku sprzedano 9,5 tysiąca samochodów elektrycznych i zelektryfikowanych. Podobno w Polsce jeździ już około 67 tysięcy hybryd i elektryków. Pojazdów, które są zasilane tylko i wyłącznie energią na prąd jest około 37 tysięcy. Łącznie wszystkich samochodów w Polsce jeździ około 26,7 miliona. Łatwo więc wywnioskować, że elektryki to „ciekawostka” w naszym kraju. CUK Ubezpieczenia informuje wprost: samochody elektryczne są droższe, bardziej skomplikowane w naprawie, a to przekłada się na wyższe składki ubezpieczenia OC.
Ile kosztuje ubezpieczenie auta elektrycznego?
Wszystko oczywiście zależy od tego, jaki samochód chcielibyśmy kupić. Przykładowo, jeśli zainteresuje Was Tesla Y powinniście przygotować minimum 6800 zł za ubezpieczenie w pakiecie serwisowym. Z kolei bardzo lubiany przeze mnie Nissan Leaf startuje z ubezpieczeniem od 1900 zł rocznie (mowa o 4-letnim samochodzie!). Najlepsze jest jednak to, że pojazdy elektryczne powinny posiadać wykupione AC, gdyż z racji prawdopodobieństwa wybuchu pożaru, w takiej sytuacji są bardziej narażone na szkodę całkowitą. Jeśli spali się np. auto zaparkowane obok, odszkodowanie będzie wypłacone z OC. Jeśli natomiast chodzi o assistance, należy przyjrzeć się bliżej limitom związanym z holowaniem oraz pomocą w przypadku rozładowania baterii w trasie. Jestem bardzo ciekawy tego, jak wtedy zostanie udzielona pomoc. Przyjedzie pan z agregatem?
Załóżmy, że 39-letni kierowca, który ma pełne zniżki chciałby kupić sobie samochód elektryczny. Idzie do ubezpieczyciela i informuje, że będzie to pojazd garażowany i użytkowany tylko na terenie kraju. O Tesli Y i Nissanie Leaf już pisałem. Co z np. ultra tanim elektrykiem, jakim jest Dacia Spring? Wtedy za OC/AC zapłacimy 1280 złotych. Elektryczna Skoda Enyaq i4 z rocznika 2021? Około 4000 zł rocznie za pakiet serwisowy. Podobnie wygląda ubezpieczenie za Forda Mustanga Mach E.
Dlaczego ubezpieczyciele sugerują zakup OC i AC do aut elektrycznych?
Samo OC wcale nie będzie jakoś dużo droższe dla elektryka niż samochodu z napędem spalinowym. Przykładowo, czteroletni Leaf dla przedstawionych założeń będzie kosztował 430 złotych. Wspominam o samym OC. Dacia Spring? 369 złotych rocznie. Ubezpieczyciel doskonale jednak zdaje sobie sprawę z tego, że w przypadku samochodów elektrycznych szkoda całkowita to coś, z czym spotyka się bardzo często.
Jak informuje CUK Ubezpieczenia, coraz częściej słyszymy o pożarach aut na prąd, a to skutkuje skomplikowanymi akcjami gaśniczymi. Jakby tego mało, ryzyko całkowitego spalenia samochodu jest bardzo wysokie, wręcz więcej niż prawdopodobne. Oczywiście, dochodzi również zagrożenie zniszczenia mienia, które znajduje się w bezpośrednim sąsiedztwie takiego palącego się elektryka. To właśnie dlatego ubezpieczyciele sugerują aby wykupić polisę AC. Nawet jeśli samochód nie spali się doszczętnie, podzespoły do takiego auta elektrycznego są bardzo drogie i trudno dostępne. Efekt? Nieopłacalna naprawa.
Na koniec jeszcze jedna kwestia. Chodzi o assistance, które jest bardzo ważne. Chodzi o rozładowanie baterii na trasie, co wcale nie jest czymś, do czego nie może dojść. Szczególnie, że w naszym kraju liczba ładowarek jest znikoma. Przede wszystkim, wybierając ubezpieczenie, należy przeanalizować ile przysługuje nam interwencji. Oczywiście, kolejna sprawa to awarie. Wszyscy dobrze wiemy jak bardzo skomplikowane są samochody elektryczne. A to z kolei przekłada się na konieczność odholowania takiego auta do serwisu. Warto więc sprawdzić, jaki limit kilometrów przysługuje nam w przypadku assistance. Krótko mówiąc – im będzie wyższy, tym lepiej, bo nigdy nie wiadomo, gdzie taki samochód ulegnie awarii.