W dzisiejszych czasach panuje moda na bycie coraz skuteczniejszym, mierzenie wysoko i robienie wszystkiego, by osiągać nasze cele. Okazuje się, że to absolutne podstawy – takie jak sen, dieta czy jakość powietrza – mają ogromny wpływ na naszą efektywność w pracy. Jest też jeszcze jedna rzecz, do której jesteśmy tak przyzwyczajeni, że już nawet nie zwracamy na nią uwagi. A zdecydowanie powinniśmy.
Bardzo duża, a często niedoceniana siła
Wszyscy słuchamy muzyki. Jest dosłownie wszędzie; w aplikacjach na naszym podręcznym smartfonie, w samochodach, centrach handlowych, restauracjach. Nie musimy jej nawet specjalnie szukać. To zjawisko nie wzięło się znikąd. Musi być jakiś powód, dla którego stała się ona nieodłącznym tłem naszego życia. Niektórzy traktują muzykę jako zwykłą rozrywkę, ewentualnie „zagłuszacz” innych nieprzyjemnych dźwięków, a ci bardziej wrażliwi będą postrzegać ją jako cudowne źródło inspiracji czy emocji. W gruncie rzeczy wszyscy mają rację – ale dosyć o oczywistościach. Powinniśmy się zastanowić, czy nie można by wyciągnąć czegoś więcej z tej sztuki. Jesteśmy przecież ludźmi – odkrywcami, badaczami, a jednocześnie lubimy ułatwiać sobie życie i czynić je przyjemniejszym.
Czy muzyka to tylko sztuka?
Każdy, kto chociaż raz oglądał film posiadający ścieżkę dźwiękową autorstwa Hansa Zimmera, będzie w stanie docenić możliwości muzyki. Kompozycja instrumentów i twarzy aktorów sprawia, że ciarki przechodzą nam po plecach. Krok pierwszy za nami – muzyka rzeczywiście ma możliwość wpływania na nasz umysł. Jeżeli dźwięki potrafią budować napięcie i emocje, to dlaczego nie miałyby wpływać na te obszary mózgu, które są odpowiedzialne za myślenie, tworzenie, skupienie? Powszechnie znany jest tzw. efekt Mozarta: podczas słuchania muzyki barokowej nieznacznie zwiększają się nasze umiejętności umysłowe. Jednakże to odchylenie jest dosyć niewielkie i zdecydowanie krótkotrwałe (do godziny czasu trwania). Nie jest to zatem aż tak dobry sposób na zwiększenie naszej efektywności, ale nawet niewielki „bonus” będzie interesujący, jeśli chcemy robić absolutnie wszystko dla uzyskania większej skuteczności.
Metoda Tomatisa – ciekawostka naukowa
Alfred Tomatis był francuskim lekarzem zajmującym się zależnością pomiędzy słuchem a mową. Nie będę się zagłębiać szczegółowo w jego odkrycia, ale na bazie jego badań opracowano odpowiednią metodę, której celem jest poprawa zdolności lingwistycznych i komunikacyjnych, a w dodatku polepszenie koncentracji i kreatywności pacjenta. Jak wiadomo, warto uważać na tego typu „złote środki”, które jednak nie mają zastosowania w powszechnej nauce czy terapii – coś jednak może być na rzeczy. Cały czas trwają odpowiednie badania (swój udział w nich ma np. polskie AGH, Wydział Inżynierii Mechanicznej i Robotyki) mające na celu ustalenie, czy Tomatis miał rację. Jeżeli jednak faktycznie serwowanie odpowiednich dźwięków ma wpływ na odpowiednie obszary mózgu – te odpowiedzialne za koncentrację, komunikatywność czy kreatywność – za jakiś czas na pewno pojawią się odpowiednie utwory czy też sprzęty korzystające z tych odkryć. Wpłyną one nie tylko na zdrowie człowieka, ale również na ogólnie usprawnienie pracy mózgu.
Teoria teorią, ale jak to wygląda w praktyce?
Pewne jest to, że muzyka jest w stanie wyregulować nasz oddech i ciśnienie. Najkorzystniejsze efekty przyniesie to w wypadku codziennych, nudnych wręcz zadań. Będzie nam łatwiej się skupić. Jeżeli musimy wykonać zadanie kreatywne, ciężko jest stwierdzić, czy dodatkowe dźwięki nam pomogą, czy przeszkodzą. W takiej sytuacji zależy to przede wszystkim od naszych prywatnych preferencji. Przy odpowiednich warunkach muzyka będzie stymulowała nasz umysł, jeżeli tylko będziemy w stanie się przy niej zrelaksować i skupić. Te czynniki zależą jednak od nas samych, kreowane są przez nasze własne preferencje. Jak ktoś lubi ostre riffy, to i przy ciężkich brzmieniach będzie się czuł świetnie. Istnieją gatunki muzyki, które zostały stworzone specjalnie po to, by przy nich pracować i tworzyć.
Muzyka stworzona, by zwiększać naszą efektywność
Do pracy najlepiej nadają się utwory instrumentalne, pozbawione wokalu. Z jednej strony są to klasyczne symfonie (znowu wracamy do Mozarta), ale z drugiej strony na serwisach z muzyką pojawiają się też bardziej nowoczesne rozwiązania. Dosyć dużą popularnością cieszą się długie (nawet 12-godzinne!) mixy muzyki elektronicznej. Opisywane są jako ambient, muzyka relaksacyjna, muzyka do medytacji, muzyka do pracy czy nawet do snu. Utwory tego typu charakteryzują się prostą kompozycją, są lekkie i nie angażują naszego umysłu zbyt mocno. Stają się tłem dla naszego działania. Nie wszystkim takie tło będzie pasować, ale jest duże prawdopodobieństwo, że zwiększy naszą efektywność. Ciekawe jest to, że popularność takiej muzyki wzrasta – ilość odsłuchań potrafi być wielomilionowa, więc coś musi być na rzeczy. Warto spróbować. Być może dzięki temu znajdziemy sposoby na radzenie sobie z rozkojarzeniem czy innymi problemami.