Site icon MenWorld.pl

Skoda Octavia Sportline 2.0 TDI. Tu gra wszystko oprócz ceny

Test Skoda Octavia Sportline 2025 z 2.0 TDI i DSG.

Test Skoda Octavia Sportline 2025 z 2.0 TDI i DSG.

Dawno nie jeździło mi się tak dobrze jakimś samochodem. Dlaczego Skoda Octavia Sportline 2.0 TDI to pojazd, którym tak bardzo się zachwycałem? Wydaje mi się, że chodzi o silnik. Niezwykle oszczędny, ale oferujący akceptowalną dynamikę. Oczywiście, do tego dochodzi szereg rozwiązań technologicznych i efektowny wygląd. Wszystko fajnie ale później patrzysz na cenę i… sam nie wierzysz w to, co zobaczyłeś.

Test Skoda Octavia Sportline 2025 z 2.0 TDI i DSG. Fot.: Ernest Dragan.
Test Skoda Octavia Sportline 2025 z 2.0 TDI i DSG. Fot.: Ernest Dragan.

Nie, nie jest to nowy model. To ta sama (prawie) Octavia czwartej generacji, którą zaprezentowano w 2019 roku (sprawdź nasz test Octavia RS 245 KM). Zmiany są bardzo delikatne. Ot, zmieniono reflektory przednie. Trzeba za nie dopłacić 5800 zł, o ile chcecie kupić np. odmianę Selection, ponieważ w Sportline są już zamontowane bez dopłaty. Szczerze? Kupujcie to auto tylko z nimi. Komfort jazdy po zmroku jest niewyobrażalnie wysoki. Tym bardziej, że te przednie światła są po liftingu bardziej zaawansowane, a co za tym idzie reagują na inne auta, tablice odblaskowe, a nawet rodzaj drogi po jakiej się poruszamy. Zmodyfikowano delikatnie tylne lampy. Zmieniono również tylny zderzak, a we wnętrzu oprócz kilku delikatnych modyfikacji wprowadzono duży, 13-calowy ekran.

Test Skoda Octavia Sportline 2025 z 2.0 TDI i DSG. Fot.: Ernest Dragan.
Test Skoda Octavia Sportline 2025 z 2.0 TDI i DSG. Fot.: Ernest Dragan.

Skoda Octavia Sportline 2.0 TDI po liftingu. Polubiliśmy się

Jeśli zastanawiasz się, dlaczego Octavia sprzedaje się tak dobrze, sugeruję udać się do jednego z salonów i wsiąść do tego auta. Nim nawet nie trzeba jeździć, by szybko dostrzec jego atuty. Szczególnie w przypadku wersji Sportline mówimy o zaletach praktycznych oraz wizualnych. Zacznijmy od tych pierwszych. Wygodne fotele, które możemy regulować elektrycznie. Przestrzeń w kabinie jest zaskakująco duża, ale to domena Octavii produkowanej od lat. Poważnie, w środku masz tak dużo miejsca – zarówno z przodu, jak i z tyłu, że czasami się zastanawiam, jak to możliwe, że to „bliska rodzina” VW Golfa czy Seata Leona.

Test Skoda Octavia Sportline 2025 z 2.0 TDI i DSG. Fot.: Ernest Dragan.
Test Skoda Octavia Sportline 2025 z 2.0 TDI i DSG. Fot.: Ernest Dragan.

Czas na kwestię wizualną. Nie sposób nie odwrócić się za tym samochodem. Piękne reflektory z „zadziornymi” liniami LED, duże felgi aluminiowe, efektowny kolor metalizowany (Błękit Race za 2650 zł) i liczne przetłoczenia sprawiają, że Octavia nie jest zwykłym, kompaktowym liftbackiem. To samochód, który może się podobać i faktycznie się podoba, ponieważ wiele osób zwraca na niego uwagę. Wyobrażasz sobie to, że ludzie odwracają się za Skodą Octavią? I nie jest to głośny wariant RS!

Test Skoda Octavia Sportline 2025 z 2.0 TDI i DSG. Fot.: Ernest Dragan.
Test Skoda Octavia Sportline 2025 z 2.0 TDI i DSG. Fot.: Ernest Dragan.

Pozycja za kierownicą

Siadasz za kierownicą i widzisz czytelny ekran, który możesz zoptymalizować pod swoje preferencje. Może wyświetlać minimalną ilość danych, a może wraz z mapą przedstawiać szczegółowe parametry pojazdu. W centralnej części kokpitu czeka na nas bardzo duży ekran dotykowy (standardowo 10 cali, w opcji 13 cali) wyświetlający oprogramowanie, które również możemy dostosować do swoich preferencji. W boczkach drzwi ulokowano duże schowki, chociaż nieco zabawne jest to, że z przodu wyłożono je tkaniną, z tyłu natomiast są plastikowe.

Test Skoda Octavia Sportline 2025 z 2.0 TDI i DSG. Fot.: Ernest Dragan.
Test Skoda Octavia Sportline 2025 z 2.0 TDI i DSG. Fot.: Ernest Dragan.

Nowoczesne oprogramowanie

Jak na nowoczesne auta przystało, mamy do dyspozycji oświetlenie nastrojowe, które możemy dowolnie regulować (chociaż nie jest to tak zaawansowany system jak w autach marki Mercedes-Benz). Kilka słów na temat oprogramowania, bo jest ono warte uwagi. Przede wszystkim, jest intuicyjne w obsłudze. Możemy szybko zmienić temperaturę, włączyć nawigację czy inne elementy systemu, które nas interesują. Możemy również zmieniać układ poszczególnych elementów, by dokładnie spersonalizować oprogramowanie pod nasze preferencje, ale o tym już wspominałem.

Test Skoda Octavia Sportline 2025 z 2.0 TDI i DSG. Fot.: Ernest Dragan.
Test Skoda Octavia Sportline 2025 z 2.0 TDI i DSG. Fot.: Ernest Dragan.

Dziwny pasek do regulacji głośności

Nie rozumiem natomiast co producent miał na myśli, dodając pod wyświetlaczem długi pasek do regulacji głośności, który nie jest podświetlany, dlatego w nocy go nie widzimy. Zauważymy go dopiero wtedy, gdy przestawiając coś w oprogramowaniu, nagle muzyka zacznie grać głośniej – za sprawą naszej nieświadomej regulacji, rzecz jasna. Element do wyrzucenia natychmiastowo. Mamy przecież regulację na kierownicy. Idealnie wymyślono to w nowym modelu Superb. Trzy duże pokrętła, które odpowiedzialne są za nawiewy, klimatyzację, podgrzewanie foteli, regulację głośności czy trybów jazdy. Domyślam się, że kolejna generacja będzie wyposażona właśnie w takie rozwiązanie.

Test Skoda Octavia Sportline 2025 z 2.0 TDI i DSG. Fot.: Ernest Dragan.
Test Skoda Octavia Sportline 2025 z 2.0 TDI i DSG. Fot.: Ernest Dragan.

Świetny na dalekie podróże

Ja nadal nie wiem jak oni to zrobili. Auto ma dużo, nawet bardzo dużo miejsca w kabinie. Mam tu na myśli zarówno przód, jak i tył. Jest wygodnie na szerokość. Jest cicho nawet przy wyższych prędkościach. Materiały wykorzystane do produkcji foteli i kanapy są przyjemne w dotyku. Czego chcieć więcej? Oczywiście, zerknijmy w kierunku bagażnika. Tu również pozytywne zaskoczenie (dla tych, którzy Octavii nie znają, bo inni wiedzą, jak wygląda bagażnik). Auto może pomieścić aż 600 litrów, a po złożeniu foteli 1555 litrów. To kosmiczne wartości ale faktycznie tak jest. I po co komu kombi?

Test Skoda Octavia Sportline 2025 z 2.0 TDI i DSG. Fot.: Ernest Dragan.
Test Skoda Octavia Sportline 2025 z 2.0 TDI i DSG. Fot.: Ernest Dragan.

Dwulitrowy diesel pod maską, czyli niech żyje król

Nikt mi nie wmówi, że samochody elektryczne są dobre. Nie, nawet Skoda Enyaq Coupe 85, którą testowałem nie przypadła mi do gustu na tyle, by powiedzieć, że to dobre auto. Planowanie trasy, wieczne spoglądanie na zasięg, analizowanie czy dana ładowarka działa, czy nikt z niej nie korzysta. Zmienne warunki pogodowe – słabszy zasięg. Skomplikowane uwarunkowanie terenu – słabszy zasięg. Można tak wymieniać i wymieniać. Chcesz pokonać 300 kilometrów na jednym ładowaniu? Nie możesz przekroczyć 100 km/h, o ile dane auto łaskawie na to pozwoli. Wad jest tak dużo, że nie rozumiem zarówno tych denerwujących fanatyków, wychwalających elektryki w niebiosa, jak i klientów, którzy zdecydowali się na zakup takiego auta. Zero wolności, zero. Za ciszę w kabinie i dobre przyspieszenie? Proszę was.

Test Skoda Octavia Sportline 2025 z 2.0 TDI i DSG. Fot.: Ernest Dragan.
Test Skoda Octavia Sportline 2025 z 2.0 TDI i DSG. Fot.: Ernest Dragan.

2.0 TDI z DSG – spalanie

W tym głupim motoryzacyjnym świecie pojawia się iskierka nadziei na normalność. Pod maską testowanego auta trafił najzwyczajniejszy w świecie diesel z turbo. Fakt, jest AdBlue, które musimy uzupełniać co około 12 tysięcy kilometrów ale co z tego, skoro 2.0 TDI o mocy 150 KM i 360 Nm połączone z 7-biegowym automatem DSG, które przyspiesza do 100 km/h w 8,5 sekundy, potrafi zużywać mniej niż cztery litry na drodze krajowej. Jedziesz 120 km/h ekspresówką? Zużyjesz 5,5 litra. Autostrada – litr więcej. W mieście? Maksymalnie 7 litrów. Zasięg na pełnym zbiorniku może przekroczyć 1000 kilometrów. To ciekawe, bo zbiornik mieści zaledwie 45 litrów oleju napędowego.

Powiedz mi teraz, że elektryk ma sens i jest ekonomiczny. Może, jak masz panele solarne i jeździsz „wokół komina”, chociaż nie oszukujmy się, te elektryki są tak drogie, że musiałbyś jeździć jak taksówkarz, by się to zwróciło. W trasie zjada Cię taka Octavia na śniadanie. Zarówno pod kątem dynamiki, czasu jazdy, jak i kosztów, które poniesiesz w takiej podróży.

Test Skoda Octavia Sportline 2025 z 2.0 TDI i DSG. Fot.: Ernest Dragan.
Test Skoda Octavia Sportline 2025 z 2.0 TDI i DSG. Fot.: Ernest Dragan.

Jak jeździ Skoda Octavia Sportline po liftingu?

Należy przede wszystkim podkreślić to, że jest to wersja Sportline, a więc z zawieszeniem obniżonym o 15 mm. Niby niewiele, jednak jest ono zestrojone dość sztywno. Auto dzięki temu prowadzi się pewnie, nie przechyla się na zakrętach i dobrze „słucha się” kierowcy. Nie oznacza to jednak zmniejszonego komfortu prowadzenia. Absolutnie! Nawet na dużych, 18-calowych felgach aluminiowych Octavia oferowała podróżującym wygodę, także na długich odcinkach, do których jest wręcz stworzona. Plusem jest także dobre wygłuszenie – nawet przy wyższych prędkościach. Oczywiście, kierowca może liczyć na wsparcie systemu Travel Assist, który jest adaptacyjnym tempomatem połączonym z technologią utrzymującą auto w centralnej części pasa ruchu.

Test Skoda Octavia Sportline 2025 z 2.0 TDI i DSG. Fot.: Ernest Dragan.
Test Skoda Octavia Sportline 2025 z 2.0 TDI i DSG. Fot.: Ernest Dragan.

Czy warto kupić Skodę Octavię Sportline 2.0 TDI?

To zależy. Jeśli zależy Ci na efektownym wyglądzie samochodu, świetnym silniku i szeregu dodatków technologicznych, a przy tym nie odstrasza Cię cena – ja bym brał. Niestety, cena bazowa wersji Sportline zaczyna się od 144 700 zł, jednak mówimy tu o 1.5 TSI i 6-biegowym manualu. Testowany model ma pod maską wybitnie świetnego diesla (chociaż brakuje mi trochę miękkiej hybrydy, która sprawiłaby, że byłby jeszcze lepszy). W tym przypadku mówimy o 165 300 zł. Dodaj kilka pakietów i cena rośnie do 190 – 200 tysięcy złotych. Za Octavię? W życiu bym nie dał.

Test Skoda Octavia Sportline 2025 z 2.0 TDI i DSG. Fot.: Ernest Dragan.
Test Skoda Octavia Sportline 2025 z 2.0 TDI i DSG. Fot.: Ernest Dragan.

Pozostańmy przy tym silniku, bo jest bardzo dobry. Co oferują dealerzy? Przeglądnijmy Otomoto. Cóż, najtańsza Octavia w wersji Selection została wyceniona na kwotę 131 450 zł. Mamy więc ponad 20 tys zł rabatu. Nie jest źle, ale to raczej „golas”. Dobrze wyposażone Sportline to wydatek rzędu 170 tys zł. Fakt, wiele mniej niż w cenniku producenta, ale nadal jest to kwota, która według mnie jest za wysoka. Może ona została sztucznie zawyżona, żeby nikt nie zamawiał diesla? Nie wiem, ale gdyby taka Octavia Sportline kosztowała 150 tys zł, wydaje mi się, że producent nie wyrabiałby z produkcją, a przecież i ta kwota wydaje się być kosmicznie wysoką. Przecież to kompaktowy samochód, żaden premium produkt.

Exit mobile version