Być może brzmi to dziwnie, ale właśnie tak Sardynia dba o swoje dobra, jakimi są między innymi piękne plaże. Tamtejsze władze wprowadzają limity czasowe, zakaz korzystania z ręczników (jakkolwiek to brzmi) oraz każą płacić turystom za wejście na plaże.
Przeglądam różne portale i dziś przeczytałem artykuł Mateusza Zajega opublikowany na Geekweek. Nie ukrywam, lekko mnie zszokował, dlatego podzielę się z wami informacjami, jakie zostały tam udostępnione. Krótko mówiąc, plażowicze odwiedzający Sardynię nie mają lekkiego życia. Fakt, plaże są tam obłędnie piękne, ale aby się do nich dostać, musimy mieć od groma cierpliwości i zaakceptować wiele dziwnych regulaminów. Przykład z brzegu – nie ma wstępu na plaże takie jak Spiaggia del Cavaliere oraz Spiaggia Rosa. Nie i już. Nieco łagodniej podchodzi do tematu Ogliastra, gdzie zostały wprowadzone limity czasowe.
Krótko mówiąc, jeśli chcecie wejść na plażę Cala Biriala lub Cala dei Gabbiani oczywiście jest to możliwe, jednak możecie tam przebywać maksymalnie dwie godziny. Dodatkowo obowiązuje limit – 300 osób w przypadku pierwszej plaży, z kolei na drugiej z nich wynosi 350 osób jednocześnie.
Limit czasowy, zakaz ręczników. Sardynia walczy z turystami
Na plaży Cala Sisine może przebywać jednocześnie 1600 osób. Podobnie sprawa wygląda w Santa Maria Naverrese, jednak limit w tym przypadku to 1300 osób. Jeśli podoba się wam plaża Cala Mariolu, musicie nie tylko liczyć się z ograniczeniami wynoszącymi 550 wejść jednocześnie, lecz także należy uiścić opłatę wynoszącą 1 Euro za osobę.
Dużo drożej jest na plaży Pelosa, na której obowiązuje limit 1500 osób. W tym przypadku każda osoba musi uiścić opłatę wynoszącą 3,5 Euro. Najdziwniejsze jest jednak to, że nie można posiadać ręcznika, ponieważ zatrzymuje za dużo piasku, a turyści zabierają go ze sobą w ramach pamiątki. To może jeszcze zakazać ubrań i miejscowość Stintino, tak jak polskie Chałupy będą lokalizacją popularną wśród nudystów?
Sprawdź również inne nasze artykuły z kategorii podróże.