Nie rozumiem zachowań Muska. Są one tak dziwne, a wręcz nieobliczalne, że trudno zrozumieć o co mu tak naprawdę chodzi. Najpierw Starlink dla Ukrainy, teraz zrobił to na Twitterze. Tak jakby nagle zmienił stronę, której pomaga podczas tej wojny. To za kim Ty w końcu jesteś?
Biznesmen. Tak można w skrócie określić Muska. Przykłady? Fajnie brzmi to, że udostępnił Starlink dla Ukrainy (Internet satelitarny). Szkoda tylko, że nie mówi się o tym, że to Polska i inne kraje opłaciły w większości urządzenia dostarczane naszym wschodnim sąsiadom. Tak czy inaczej, nie bardzo rozumiem co Elon Musk rozumie przez wolność słowa. Najpierw zablokował na Twitterze konto ElonJet. Teraz z kolei zrobił coś, przez co można w pewnym stopniu twierdzić, iż „trzyma z Rosją”. O co chodzi?
To jest ta wolność słowa? Najpierw coś pozytywnego – Starlink dla Ukrainy, teraz coś dziwnego na Twitterze
Budowanie tego pozytywnego wizerunku związanego z wolnością słowa można sobie wyrzucić do kosza. Ba, jak widać, nie można wierzyć w to, co mówi, bądź pisze Musk, gdyż wystarczy chwila, a może zmienić zdanie. W skrócie, nowy właściciel Twittera zablokował kolejne konto. Tym razem chodzi o RUOligarchJets, a więc profil, dzięki któremu mogliśmy śledzić trasy pokonywane przez prywatne samoloty rosyjskich oligarchów. Dlaczego to zrobił? Nie wiadomo.
Powoli przestaję się dziwić prywatnym osobom oraz przedsiębiorstwom, które uciekają z Twittera. Prawdę mówiąc poczynania nowego właściciela tej platformy społecznościowej nie mają zupełnie związku z wolnością słowa. Bo jak rozumieć jego zachowanie?
Wniosek jest jeden. Nie ma żadnej wolności słowa. Jeśli jakieś informacje nie są wygodne dla właściciela dowolnej platformy – nie mówię tu tylko o Twitterze, będą one skasowane. Choćby nie wiem jak mocno zapierał się szef portalu społecznościowego i zapewniał, że nie będzie żadnej cenzury. Dziwi i zastanawia mnie jednak, dlaczego zablokował możliwość śledzenia oligarchów rosyjskich, skoro te dane i tak są dostępne publicznie.
Cóż, nie jest to pierwsze zachowanie Muska, które trudno zrozumieć. I na pewno nie ostatnie.