To koniec pewnej epoki na rynku robotów sprzątających. iRobot, firma stojąca za kultową Roombą, oficjalnie złożyła wniosek o ochronę przed bankructwem i wkrótce trafi pod kontrolę chińskiego partnera. Po latach finansowych problemów, nieudanej transakcji z Amazonem i rosnącej presji ze strony tańszej konkurencji z Chin, amerykański pionier domowej automatyzacji musi oddać stery.

W niedzielę 14 grudnia iRobot poinformował, że do sądu upadłościowego w Delaware trafił wniosek o restrukturyzację. Scenariusz jest już praktycznie przesądzony: firmę przejmie Picea Robotics – dotychczasowy podwykonawca, producent i jednocześnie główny pożyczkodawca iRobota. Po sfinalizowaniu transakcji spółka zniknie z giełdy i stanie się prywatną firmą zależną od kapitału z Chin (i częściowo Wietnamu).
Od symbolu innowacji do walki o przetrwanie
iRobot został założony w 1990 roku, a świat oszalał na jego punkcie w 2002 roku, gdy na rynek trafiła pierwsza Roomba. Dyskowy robot odkurzający stał się ikoną nowoczesnego domu i przez lata właściwie nie miał konkurencji. Problem w tym, że ten komfortowy dystans z czasem zniknął.
Rynek zalały tańsze, coraz bardziej zaawansowane roboty z Chin. Nawet próby technologicznego dogonienia rywali – m.in. dzięki nawigacji LiDAR w nowszych modelach, takich jak Roomba Plus 505 Combo – nie wystarczyły. Sprzedaż zaczęła spadać, a sytuacja finansowa pogarszała się z kwartału na kwartał. W samych Stanach Zjednoczonych sprzedaż rok do roku spadła o jedną trzecią.

Amazon miał być dla iRobot wybawieniem. Stało się inaczej
Największą nadzieją na ratunek było przejęcie przez Amazon. W 2022 roku ogłoszono transakcję wartą około 1,7 mld dolarów, która miała dać iRobotowi drugie życie. Skończyło się jednak na zapowiedziach. W styczniu 2024 roku Amazon wycofał się z umowy, tłumacząc decyzję przeszkodami regulacyjnymi w USA i Europie.
Skutki były natychmiastowe: masowe zwolnienia (ponad 30 proc. załogi), odejście wieloletniego prezesa Colina Angle’a i gwałtowny spadek kursu akcji. W ciągu pięciu lat wartość firmy stopniała o ponad 90 proc., a długi – sięgające niemal 200 mln dolarów – zaczęły ciążyć coraz bardziej.

Dług, cła i brak gotówki
Do problemów doszły też czynniki polityczno-ekonomiczne. iRobot produkował swoje urządzenia m.in. w Wietnamie, a nowe amerykańskie cła znacząco podniosły koszty. Firma paliła gotówkę w szybkim tempie – w pewnym momencie na koncie zostało niespełna 25 mln dolarów, bez realnych perspektyw na pozyskanie nowego kapitału.
W efekcie bankructwo stało się najbardziej realistycznym scenariuszem. Picea Robotics zdecydowała się przejąć zobowiązania, spłacić część długów i przeprowadzić restrukturyzację. Według władz iRobota ma to zapewnić ciągłość działalności, wsparcie dla klientów i dalszy rozwój produktów.

Co to oznacza dla użytkowników robota Roomba?
Na razie firma uspokaja: roboty nie przestaną działać, aplikacje i wsparcie techniczne pozostaną dostępne, a bieżąca działalność nie zostanie przerwana. Dystrybutorzy – także w Polsce – podkreślają, że zmiany właścicielskie nie wpływają na obsługę klientów.
Trudno jednak nie zauważyć ironii losu. Marka, która przez lata była alternatywą dla taniej elektroniki z Państwa Środka, sama trafia pod chińskie skrzydła. Po ponad 20 latach od premiery pierwszej Roomby iRobot musi napisać swoją historię od nowa – już nie jako lider rynku, ale jako jedna z wielu marek w globalnym ekosystemie smart-home.
Czy to początek odbudowy, czy tylko miękkie lądowanie po długim upadku? Odpowiedź poznamy dopiero w kolejnych miesiącach. Jedno jest pewne: świat robotów sprzątających właśnie zamknął ważny rozdział.
Sprawdź jak wygląda i co oferuje iRobot Roomba Max 705 Combo.