126
Views
Wystąpienie pod tytułem “Uczynienie ludzkości międzyplanetarnym gatunkiem” zebrało olbrzymi odzew w mediach wszelkiego rodzaju. Nie powinno nas to dziwić, bo od pierwszego postawienia ludzkiej stopy na Księżycu minęło już prawie pięćdziesiąt lat. Kosmiczne podboje zostały jednak z wielu powodów porzucone, dlatego też plany Elona Muska trafiły na usta wielu komentatorów. Założona przez niego w 2002 roku firma SpaceX ma na swoim koncie naprawdę sporo sukcesów, wśród których największym jest stworzenie rakiety wielokrotnego użytku. Głównym celem firmy jest uczynienie kosmicznych lotów znacznie, znacznie tańszymi, ale – jak pokazała ostatnia konferencja – plany sięgają naprawdę daleko.

Ku gwiazdom

Mówiąc prosto z mostu – Elon Musk chce nas wysłać na Marsa w ciągu sześciu lat. Trzeba przyznać, że jest to niezwykle śmiały i mocno pobudzający wyobraźnię plan, aczkolwiek nie wszystko jest takie proste. Zacznijmy jednak od początku, czyli samej konferencji. Najważniejsze jest, iż była ona skupiona nie wokół całego planu kolonizacji Czerwonego Globu, ale wokół samego środka transportu! O tym fakcie wydawało się zapominać dość duże grono komentujących. W każdym razie idea jest prosta – Elon Musk chce stworzyć statek kosmiczny, którym będzie można dolecieć w każde miejsce Układu Słonecznego. Dolecieć, wylądować, a także wrócić, bowiem ten sam statek ma być wykorzystywany wiele, wiele razy.

Sam statek ma być prawdziwym technologicznym cudem, który na pokładzie potrzebował będzie minimalnej załogi stu osób. Dla porównania, w misji Apollo 11 brały udział tylko trzy. Na konferencji mogliśmy podziwiać szerokie spektrum danych technicznych, zarówno samego dopalacza, jak i właściwiej części statku. Całość ma mieć ponad sto dwadzieścia metrów wysokości, czyli dwie trzecie wysokości Pałacu Kultury i Nauki! Niewiele mniejsza była zbudowana przez NASA rakieta Saturn V, którą wykorzystywano przy okazji misji Apollo i Skylab, natomiast sukcesem SpaceX jest to, iż ich rakieta jest o wiele lepsza przy niemal tym samym rozmiarze. Nie będę wchodził tutaj w techniczne zawiłości i cyferki, bo i tak większość z nich wygląda dla nas nieco abstrakcyjnie.

Warto natomiast wiedzieć, że operacja wyniesienia tego statku na orbitę będzie mocno skomplikowana. Na początku wyniesiona ma zostać właściwa część statku, po czym dopalacz ma powrócić na Ziemię, by ponownie wzbić się w przestworza, tym razem z ładunkiem paliwa. Takich cyklów tankowania może być kilka, ale co ciekawe, koszt jest i tak dużo, dużo mniejszy, niż gdyby bezpośrednio wysłać na Marsa ogromną rakietę. Stworzone przez NASA rakiety Saturn V musiały być niestety budowane za każdym razem od nowa.

spacex

Kolonizacja Marsa

Jak wspomniałem wcześniej, konferencja skupiała się na transporcie między Ziemią a Marsem. Nadal nie zostało nam wyjaśnione, w jaki sposób będzie funkcjonować kolonia, jak będzie się chroniła przed większym promieniowaniem i mniejszą grawitacją. Nie dowiedzieliśmy się, jak koloniści będą pracować, wiemy natomiast, że pracy będzie naprawdę sporo. Sporo komentatorów określało, że brak tych szczegółów oznacza, że konferencja była nieudana, bo przecież samym statkiem kosmicznym nie osiągniemy niczego. To ostatnie jest prawdą, natomiast nie oznacza, że ekipa SpaceX nie myśli o pozostałych aspektach. Śmieszne jest nawet zakładanie ewentualności, że skupili się na samej rakiecie, by po wylądowaniu na Marsie stwierdzić, że czegoś w ich planie brakuje.

Na samym początku konferencji Elon Musk ponownie stwierdził, że powinniśmy uczynić ludzkość gatunkiem międzyplanetarnym – pisałem o tym tydzień temu. Temat kolonizacji brzmi jak dobre science-fiction, ale tak naprawdę im prędzej się do niego zabierzemy, tym lepiej. Tym bardziej że, jak pokazuje założyciel SpaceX, spora część potrzebnej technologii jest już gotowa. Gdyby takie plany wysnuł ktoś z NASA, ESA, czy Roskosmosu, prawdopodobnie nie miałyby one ogromnych szans na realizację. Musk natomiast w kilkanaście lat zbudował od zera byt, który osiąga na tym polu największe sukcesy. Głupotą jest zakładanie, że jego plan się nie powiedzie, natomiast rozsądnym sceptyzmem jest kwestionowanie kilku jego aspektów.

Docelowo na Marsie znaleźć ma się milion kolonistów. Zakładając, że na statku znajdzie się nawet dwieście osób, a podróże będą realizowane co 24 miesiące, plan ten zostanie osiągnięty za grubo ponad tysiąc lat. Oczywiście przy założeniu, że kursować będzie ten jeden, jedyny statek. 24 miesiące wynikają zaś z potrzeby obniżenia kosztów, bowiem co taki okres Ziemia i Mars znajdują się najbliżej siebie. Obliczenia te powodują, że nawet jeśli koloniści wyruszą już za sześć lat, to plan nadal będzie w trakcie realizacji przez długie dziesięciolecia.

spacex

Przeszkody

Właśnie te proste obliczenia powodują w nas chęć kwestionowania. Jak już jednak wspomniałem, głupotą byłoby zakładać, że SpaceX nie zna odpowiedzi na większość naszych pytań. Elon Musk wspominał o terraformowaniu, czyli przekształceniu marsjańskich warunków na te znacznie bliższe ziemskim. Nie jest to proces, który będzie trwał tydzień, czy miesiąc, ale znacznie dłużej. Kilka razy przeczytałem oskarżenie, jakoby Musk miał skazywać ludzi na śmierć, organizując wyprawę na Marsa przed poprawą jego warunków. Tutaj w pewnym sensie mogę się zgodzić. Prawdopodobne jest, że część kolonistów, o ile wyprawa dojdzie do skutku, będzie musiała przebywać w centrum procesu terraformowania. Nie znaczy to jednak, że stracą przy tym życie – wszystko zależy od tego, co będzie obejmował ów proces.

Proste podniesienie temperatury za pomocą uwolnienia gazów cieplarnianych w żaden sposób nie będzie zagrażało życiu. Co innego, gdybyśmy chcieli przywrócić pole magnetyczne, czyli wprawić w ruch i ogrzać skaliste, zimne jądro planety. Następstwem byłyby ruchy tektoniczne, a co za tym idzie, koloniści musieliby zmagać się z trzęsieniami ziemi i wulkanami. Wydaje mi się jednak, że jest to bardzo odległa przyszłość. Oczywiście marsjańscy osadnicy nie będą mieli łatwego życia, ale przecież to nie są wakacje. To ciężka, katorżnicza praca. Jest jednak na naszym globie wiele osób, które chętnie porzuciłyby ziemskie życie, by stworzyć coś naprawdę niesamowitego.

Najbardziej rozsądnym scenariuszem byłaby tutaj współpraca kilku dużych firm. SpaceX zajmuje się głównie rakietami kosmicznymi i pracuje w nim zaledwie pięć tysięcy osób. Nie są w stanie jednocześnie opracowywać planów marsjańskiej osady, czy też sposobów uprawiania marsjańskiej gleby. Jedno z przedsiębiorstw Elona Muska, czyli Solar City, zajmuje się fotowoltaiką, co niewątpliwie będzie pomocne, kiedy wyprawa dojdzie do skutku. Jednakże nad pozostałymi aspektami również ktoś musi pracować. Być może już pracuje, być może opinia publiczna po prostu nie poznała wszystkiego. Przed konferencją na temat Międzyplanetarnego Systemu Transportu też nie wiedzieliśmy prawie nic.

spacex

Nadzieje

Założycielowi SpaceX nie można odmówić patrzenia dalej, niż większości technologicznych gigantów. Plany kolonizacji Marsa rzeczywiście mogą brzmieć jak czyste science-fiction, ale kwestia konieczności podjęcia takich działań nie powinna podlegać dyskusji. W takich przypadkach zawsze podnoszą się głosy mówiące, że najpierw trzeba uporać się z problemami tu, na Ziemi, by myśleć o kolonizacji następnych globów. Jest w tym trochę racji, natomiast warto zauważyć, że większość ludzkich problemów ludzie powodują sami. Nasza krótkowzroczność, egoizm i kult pieniądza sprawia, że nadzieje na szybką zmianę tutaj, na Ziemi, są niewielkie. Utworzenie kolonii na innej planecie może być swego rodzaju katalizatorem zmian.

Często czytam, że Elonowi Muskowi zależy tylko na pieniądzach. Jest to oczywiście kompletna głupota – prywatny budżet założyciela SpaceX wynosił w maju tego roku ponad 16 miliardów dolarów. Wszystkiego dorobił się tak naprawdę na innowacyjnych technologiach, od PayPala, przez Teslę, na SpaceX skończywszy. Gdyby koleś był bogaty, a SpaceX nie odnosiłoby żadnych sukcesów, to można by rozważyć taki scenariusz. Jest on jednak totalnym idiotyzmem, kiedy spojrzymy na to, jak mocno ta firma popchnęła kosmiczny przemysł do przodu. Pieniądze są potrzebne, bo wybuchająca na kosmodromie rakieta jest jednak pewnym obciążeniem dla portfela. Elon na scenie wspominał, że jego jedynym celem zarobku w tej chwili jest finansowanie swojej firmy i doprowadzenie planów do końca. Ja mu wierzę, bo przez całą swoją karierę nie dał nam zbyt wielu powodów do nieufności.

Na sam koniec obejrzyjcie krótki, kilkuminutowy filmik przedstawiający przyszłą podróż na Marsa. Podczas konferencji Elon powiedział, że to absolutnie nie jest wizja artystyczna, ale swego rodzaju symulacja stworzona przez inżynierów SpaceX. Brzmi romantycznie. Samą konferencję ciekawscy mogą zobaczyć pod tym linkiem. I cóż, pozostaje nam jedynie trzymać kciuki, by plany się powiodły. Nie za sześć, to za dziesięć lat. Na pewno czas ten nie będzie czasem zmarnowanym, a efekty niewątpliwie podłożą solidne fundamenty pod przyszłe projekty.

Tagi:
· · ·
Kategoria artykułu
Nauka

Możliwość opublikowania komentarza wyłączona.