Podsumowanie – w tej cenie to bardzo mocna propozycja
Huawei P20 to sumarycznie bardzo udany smartfon, aczkolwiek nie pozbawiony wad. Wizualnie sprzęt może podobać się wielu osobom. Nawet wersja testowana przeze mnie, czyli pomalowana delikatnym odcieniem różu. Mimo, że bardziej pasuje ona do kobiecej dłoni, to może mieć i męski urok.
Huawei P20 jest bardzo wydajnym urządzeniem, choć nie tak jak flagowce konkurencji. Od razu nasuwa się mi tu jedno pytanie związane z tym tematem. Czy jest to jakiś większy problem poza typowymi kwestiami benchmarkowymi? Liczby na papierze to nie wszystko. Liczy się głównie to, jak urządzenie pracuje na co dzień.
A pracuje bardzo dobrze. Wbudowane 4 GB RAM-u dobrze współgrają z autorską nakładką EMUI, jednak nie do końca dobrze zarządzają programami uruchomionymi w tle (dość częste przeładowywanie aplikacji). Sama nakładka oparta na androidzie 8.1 Oreo z kolei jest bardzo konfigurowalna, więc każdy dopasuje ją pod siebie.
Wyświetlacz spisuje się bardzo dobrze, nawet pomimo faktu, że producent postanowił postawić tutaj na gorszą na papierze matrycę niż tą użytą w modelu P20 Pro. Mamy tu wszak ekran LPTS-IPS zamiast OLED-a. Ale to nie tak, że tego typu konstrukcja nie ma zalet. Bo je ma. Jedną nawet przewyższa OLED-a. Mowa o wyświetlanej bieli.
Wisienką na torcie jest zastosowany aparat fotograficzny. To druga najlepsza jednostka na rynku (pierwszą jest aparat z… P20 Pro). Sprzęt robi bardzo dobre zdjęcia dzienne i równie dobre w trybie profesjonalnym zdjęcia nocne. W sumie te drugie to największe nowum w tej konstrukcji. Dzienne zdjęcia można dobrze robić i w tańszych konstrukcjach przy odpowiednich warunkach. Ale stworzyć dobre zdjęcie nocne? Tego nie potrafi zrobić większość urządzeń na rynku, poza omawianymi dwoma Huawei-ami.
Podsumowując. Ja osobiście polecam Huawei’a P20 każdemu, bo to jest bardzo dobry smartfon fotograficzny. Chociaż pamiętajcie, że konkurencja w tej cenie jest duża (np. LG V30, OnePlus 6, Samsung Galaxy S8), ale ona nie robi takich zdjęć nocnych.